Nie mamy czasu na jałowe spory – wywiad z burmistrzem Brzeska Tomaszem Latochą

0
106

Panie Burmistrzu, za Panem pierwszy miesiąc pracy na nowym stanowisku. Jakie ma Pan wrażenia po tym miesiącu?

Zapoznaję się ze stanem, w jakim zastałem gminę. Wiedziałem, że lekko nie będzie, ale teraz widzę, że skala zadań, z którymi przyjdzie się zmierzyć zarówno mnie, jak i nowej Radzie Miejskiej jest naprawdę ogromna. Mieszkańcy zostaną zapoznani ze stanem spraw po wykonaniu profesjonalnego audytu. Wówczas sami będą mogli wyrobić sobie zdanie na temat sytuacji gminy. Nie chcę wyrażać własnego zdania na ten temat, niech przemówią fakty i liczby, z którymi nie będzie można dyskutować.

Brzesko OdNowa wprowadziło do Rady Miejskiej tylko pięciu radnych. Biorąc pod uwagę, że Rada Miejska składa się z 21 radnych, a na dokładkę większość stanowią radni z konkurencyjnych list, stanowiących zaplecze dla pańskich konkurentów do urzędu burmistrza Brzeska, perspektywa utworzenia stabilnej większości w Radzie wydawała się bardzo niepewna. Panu się jednak ta sztuka udała zadziwiająco szybko.

Po wyborach rozmawiałem z bardzo wieloma nowo wybranymi radnymi i proponowałem. Mam ośmioletnie doświadczenie z pracy w samorządzie powiatowym, gdzie przez dwie kadencje pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że sprawna współpraca władzy wykonawczej i uchwałodawczej, to w samorządzie absolutna podstawa, aby osiągnąć sukces, zwłaszcza w tych niełatwych czasach ciągle zmieniającego się otoczenia prawnego, delegowania na samorządy coraz więcej zadań bez przekazywania wystarczającej ilości środków na ich realizację. Wielu radnych udało mi się przekonać do mojego sposobu patrzenia na sprawy samorządu.

Nie ma w tym nic specjalnie dziwnego, bo przecież ci radni nie wzięli się znikąd. Zarówno ci, którzy zostali wybrani na kolejną kadencję, jak i ci, którzy mandat radnego mieli sprawować po raz pierwszy, są już doskonale od lat znani w środowisku ze swojego społecznego zaangażowania. Ich praca spotkała się z uznaniem i właśnie dlatego otrzymali społeczne zaufanie oraz pięcioletni mandat do kierowania sprawami całej gminy przez pracę w Radzie Miejskiej. Zaangażowani w wiele cennych inicjatyw społecznych zarówno w samorządach osiedlowych, sołeckich, jak i w różnego rodzaju stowarzyszeniach, doskonale wiedzą, że sukces gwarantuje tylko współpraca. Nie miałem więc aż tak wielkich trudności, aby dojść do porozumienia. Na funkcję Przewodniczącego Rady Miejskiej została zaproponowana Pani Maria Kądziołka – osoba mająca ogromne doświadczenie samorządowe zarówno jako wieloletnia radna Rady Miejskiej w Brzesku, jak i Sekretarz Gminy Szczurowa, a więc również od strony władzy wykonawczej, jest więc bardzo dobrym partnerem do współpracy. Jestem jednak otwarty na współpracę z każdym radnym, niezależnie od tego, z jakiej listy startował i został wybrany. Tak jest i tak zawsze będzie. Mam w tej materii utrwalony pogląd i nie przewiduję, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić.

Oczywiście, jak się to mówi, do tanga trzeba dwojga, więc musi być wola współpracy również ze strony radnego. Przepisy ordynacji wyborczej spowodowały, że konieczne były listy wyborcze. Nie mieliśmy na to wpływu, ale teraz kiedy wybory już za nami, a przed nami pięć lat pracy, koniec z listami i politykowaniem. Nie będziemy z rady Miejskiej robić jakiejś karykatury Sejmu, gdzie żenujące kłótnie powodują obniżanie autorytetu parlamentu. Teraz mamy 21 radnych, którzy reprezentują nie swoje kluby partyjne czy jakieś kręgi towarzyskie, tylko WSZYSTKICH mieszkańców gminy Brzesko. Mają dla nich pracować, a nie unosić się prywatnymi ambicjami czy urażoną dumą. Jestem przekonany, że nawet ci radni, którzy jeszcze z dystansem podchodzą do nowej rzeczywistości, wkrótce przekonają się, że jest możliwa bardzo dobra, nacechowana wzajemnym szacunkiem współpraca.

Ja jestem przyzwyczajony do szukania rozwiązań, a nie wynajdywania sobie sztucznych problemów, bo problemów i bez tego mamy bardzo wiele, nie ma więc potrzeby ich dodatkowo mnożyć.

Po pierwszej sesji wydawało się jednak, że co prawda, jest w Radzie stabilna większość, ale będą jakieś zgrzyty. Niektórzy radni protestowali, a nawet grozili zaskarżeniem uchwały rady do Wojewody.

Na początku zawsze mogą pojawić się jakieś nieporozumienia, nie trzeba jednak robić z tego ogromnego problemu. Tam, gdzie są ludzie poważni, którzy chcą się porozumiewać, a nie jedynie kłócić marnując swój czas i energię, tam zawsze do porozumienia dojdzie. Jak powiedziałem, pracowałem z przedsiębiorcami i jestem przyzwyczajony do negocjacji, które, choć czasami trudne, to powinny być prowadzone w atmosferze wzajemnego respektu i szacunku według zasady win-win (wygrany-wygrany). Jeżeli ma być zbudowane coś konkretnego, trwałego i na lata, to żadna ze stron nie powinna czuć się pokrzywdzona i wykorzystana. Mamy przed sobą pięć lat pracy, ogromne wyzwania do podjęcia i nadrobienia wiele lat niewykorzystanych okazji. Nie możemy sobie pozwolić na luksus zmarnowania tych lat na jałowe spory. W każdym razie ja nie mam na to czasu i stanowczo będę zmierzał do porozumienia, a nie do konfliktowania radnych. Okazało się, że radni przyjęli mój sposób postępowania ze zrozumieniem. W tej sytuacji wyjaśnienie wszystkich nieporozumień przyszło bardzo szybko. Każda ze stron trochę ustąpiła i już po problemie. Możemy się teraz skoncentrować na pracy.

W czasie kampanii, zwłaszcza przed drugą turą, zwolennicy pańskiego konkurenta podnosili całkiem poważnie argument, że skoro w sejmiku województwa małopolskiego władze przejmie PiS, to Pan jako osoba niewywodząca się z tej partii, będzie stanowić dla gminy poważne obciążenie, swego rodzaju kamień młyński u szyi, bo gmina nie dostanie żadnych środków zewnętrznych.

W czasie kampanii wyborczej emocje powodują, że różne rzeczy się mówi, nawet takie, z których nie jest się potem specjalnie dumnym. Osobiście uważam, że taka argumentacja nie powinna być jednak stosowana, ponieważ było to poniekąd straszenie wyborców i swego rodzaju szantażowanie, co w demokracji jest absolutnie niedopuszczalnym nadużyciem, ponieważ oznacza traktowanie wyborców nie jak poważnych, dorosłych ludzi, tylko jak dzieci, które straszy się karą, jak będą niegrzeczne. Jak się okazało, taka strategia do sukcesu jednak nie doprowadziła. Ludzie nie lubią, jak się ich w ten sposób traktuje. Ze swej strony mogę powiedzieć, że ja wyrażam pełną gotowość do współpracy z nowymi władzami województwa. Te władze zostały wybrane w demokratycznych wyborach przez mieszkańców, w tym również między innymi przez mieszkańców gminy Brzesko, i ja ten wybór w pełni szanuję. Rozumiem, że nowe władze wojewódzkie kierują się podobnymi zasadami i również szanują demokratyczny wybór dokonany przez mieszkańców Brzeska, którym zdecydowali, kto będzie sprawował urząd burmistrza i naszej gminie. Mieszkańcy wybrali w województwie tak, a w gminie inaczej i od obydwu władz oczekują bardzo dobrej współpracy w zakresach wynikających z ich kompetencji. Ja wyrażam taką gotowość. Jestem przyzwyczajony do współpracy z ludźmi o różnych przekonaniach i poglądach. Po prostu wystarczy, że skoncentrujemy się na zadaniach, a nie na politykowaniu, a wszystko będzie dobrze.

A gdyby się okazało, że nowe władze samorządowe województwa jednak spełniają prognozy i przewidywania zgłaszane w czasie kampanii wyborczej, i faktycznie dyskryminowały gminę Brzesko przy podziale środków, którymi dysponuje województwo?

Nie wierzę w coś takiego, bo po prostu wierzę w zdrowy rozsądek radnych wojewódzkich i członków Zarządu Województwa. To są samorządowcy z wieloletnim doświadczeniem i doskonale wiedzą, że takie metody mają krótkie nóżki i daleko się w ten sposób nie zajdzie. W dzisiejszych czasach, kiedy informacja przenika do opinii publicznej lotem błyskawicy, nie ma najmniejszych szans na ukrycie tak płytkich motywacji. Ludzie szybko by się o tym dowiedzieli i to byłby gwóźdź do politycznej trumny takiego samorządowca. Takie postępowanie oznaczałoby, że ktoś próbuje „ukarać” mieszkańców za to, że ośmielili się głosować według własnej woli. W przeszłości wielokrotnie były pokusy wykorzystywania władzy nie do końca zgodnie z zasadami etyki i zawsze kończyły się dla rządzących smutno. Osobiście znam wielu obecnych radnych wojewódzkich i uważam, że to są bardzo rozsądni ludzie. W tej sytuacji nie będę miał żadnych problemów, żeby się z nimi porozumieć.

Oby było tak, jak Pan mówi. Życzę Panu powodzenia, bo też powodzenia życzę sobie i wszystkim mieszkańcom, którzy tu chcą nadal mieszkać i budować swoją przyszłość.

Dziękuje. Będę się starał, żeby istotnie ta przyszłość była dobra, bo to również przyszłość mojej rodziny, bo tu zamierzamy nadal żyć i chcielibyśmy, żeby to było naprawdę dobre miejsce do życia dla wszystkich.

Rozmowę przeprowadził Michał Waresiak.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj