Domy Pomocy Społecznej, czyli DPS-y stanowią jeden z elementów szeroko rozbudowanego systemu pomocy społecznej.
Podstawą umieszczenia w Domu Pomocy Społecznej jest konieczność zapewnienia całodobowej opieki z powodu wieku, choroby lub niepełnosprawności, osobie niemogącej samodzielnie funkcjonować i zaspokajać swoich potrzeb codziennego życia w swoim środowisku. Obowiązek zapewnienia właściwej opieki spoczywa wówczas na gminie. Do pewnego momentu opieka jest sprawowana w miejscu zamieszkania. Przychodzą opiekunki zatrudnione przez Ośrodek Opieki Społecznej, aby pomóc osobie wymagającej pomocy w codziennych sprawach. Kiedy okazuje się jednak, że stan podopiecznego wymaga całodobowej opieki, wówczas konieczne jest skierowanie takiej osoby do wyspecjalizowanej placówki – właśnie do DPS-u. Aby zapewnić właściwą opiekę, tworzy się DPS-y wyspecjalizowane w określonej dziedzinie, czyli odpowiednio profilowane. Są więc DPS-y dla niepełnosprawnych fizycznie, przewlekle somatycznie chorych, w podeszłym wieku, przewlekle psychicznie chorych, dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie, dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie, uzależnionych od alkoholu. Jeżeli Ośrodek Pomocy Społecznej w jakiejś gminie stwierdza, że nie jest w stanie zapewnić własnymi siłami określonej osobie właściwej opieki w jej dotychczasowym miejscu zamieszkania, podejmuje decyzję o skierowaniu do DPS-u. W takiej sytuacji konieczne jest właściwe sprofilowanie kierowanej do DPS-u osoby, aby wybrać dla niej najbardziej właściwy, czyli odpowiednio wyspecjalizowany DPS. Jest oczywiste, że np. osoba przewlekle somatycznie chora nie może być skierowana do zwykłego DPS-u dla osób w podeszłym wieku, ponieważ taki DPS nie dysponuje ani odpowiednio wyspecjalizowaną kadrą, ani zapleczem technicznym i medycznym, aby zapewnić pensjonariuszowi opiekę na właściwym dla jego stanu zdrowia poziomie. Podobnie osoba z uzależnieniem alkoholowym nie może być skierowana do zwykłego DPS-u, ponieważ nie dysponuje on specjalistyczną kadrą, a poza tym takie osoby zakłócałyby spokój pozostałym pensjonariuszom.
Gminy podchodzą dość ostrożnie do kierowania swoich podopiecznych do DPS, ponieważ muszą pokryć koszty ich pobytu w tych placówkach. Osoba kierowana do DPS, jeżeli posiada jakieś stałe świadczenie, np. rentę lub emeryturę, płaci 70% tego świadczenia, reszta jest pokrywana ze środków gminy. Często zdarza się tak, że osoba kierowana do DPS to tzw. „zasiłkowiec”, czyli po prostu ktoś, kto nie posiada prawa do żadnego wypracowanego świadczenia, bo tak się jakoś złożyło, że „błędy młodości” i takie tam sprawy, zajmowały mu młode lata, więc nie było czasu sprawę tak przyziemną, jak praca zawodowa. Młodość minęła, a dotychczasowe postępowanie przyniosło swoje owoce. Nie żyjemy jednak w dzikim kraju i taka osoba nie pójdzie przysłowiowo „zdychać pod płotem”, czyli ponosić brutalne konsekwencje swojego dotychczasowego życia. Ośrodek Pomocy Społecznej przyznaje tzw. zasiłek stały. Nie są to specjalnie duże pieniądze (obecnie 645 zł), ale biorąc pod uwagę, że nie zostały one wypracowane, to mimo wszystko jakieś wsparcie to jest. Pobyt w Domu Pomocy Społecznej kosztuje średnio 3500 zł miesięcznie, w Borzęcinie 3200, czyli jak łatwo policzyć, rocznie 38.400 złotych rocznie.
Regionalne Centrum Rehabilitacji i Pomocy Społecznej w Borzęcinie stworzone zostało dla osób starszych i niepełnosprawnych, w którym na wzór zachodnich placówek, miałyby znaleźć ciszę, spokój z dala od dużej aglomeracji miejskiej, a także pomoc, opiekę i wsparcie. Budynek przygotowany dla 100 osób wymagających pomocy, pokoje 2-3 osobowe o wysokim standardzie, wszystkie pomieszczenia dostosowane dla potrzeb osób niepełnosprawnych. Obiekt jest najnowszy w powiecie brzeskim, wybudowany ogromnym nakładem środków, stanowi wzorcowy przykład placówki opiekuńczej z warunkami wręcz luksusowymi.
DPS w Borzęcinie nie jest przeznaczony dla osób przewlekle somatycznie chorych, ponieważ nie dysponuje odpowiednim zapleczem medycznym i kadrowym właściwym dla tak sprofilowanych placówek, nie jest to również palcówka dla osób uzależnionych od alkoholu.
Gminne Ośrodki Pomocy Społecznej podejmując decyzję o konieczności umieszczenia określonej osoby w DPS-sie, czasami sprytnie omijają informację o uzależnieniu alkoholowym swojego podopiecznego, pisząc etykietkę „w przeszłości”. Że niby w przeszłości pił, to tak na wszelki wypadek, żeby w razie czego mieć wytłumaczenie, gdyby po przybyciu do DPS-u przez skierowaną osobę okazało się, że jednak problem alkoholowy wcale nie jest taką znowu przeszłością, tylko jak najbardziej brutalną aktualnością. Często nie do końca rzetelnie przedstawia się stan zdrowia podopiecznego, aby określona placówka zgodziła się go przyjąć. Zdarzają się sytuacje, że pewne osoby nie powinny się znaleźć w tym domu, do którego zostały skierowane tylko np. w Domu dla Przewlekle Somatycznie Chorych lub wręcz w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym, ponieważ są tak złym stanie zdrowia. ZOL-e są pełne, lista oczekujących długa, finansowanie pobytu z NFZ. W DPS-ach sprofilowanych pod potrzeby pacjentów przewlekle somatycznie chorych też miejsc brakuje, więc gminy decydują się na kierowanie swoich podopiecznych do odległych województw, a dokumenty tak przygotowują, aby niczego niepodejrzewający Ośrodek zdecydował się pensjonariusza przyjąć. Kiedy na miejscu okazuje się, że jednak nie do końca wszystko jest tak jak, być powinno, rozpoczyna się trwająca miesiącami korespondencja z właściwym GOPS-em który staje na rzęsach, żeby nie cofnąć wydanej przez siebie decyzji, lub przynajmniej maksymalnie oddalić czas jej zmiany. Biegną miesiące, a Ośrodek musi się męczyć z podopiecznym, który w żadnym przypadku nie powinien się znaleźć akurat w tej placówce.
Przyjęło się, że niepełnosprawni, to osoby, którym należy się wsparcie o pomoc, ponieważ są pokrzywdzeni przez los i nie są w stanie sami sobie poradzić. To oczywiste, że w każdym człowieku wychowanym w naszym kręgu kulturowym taka chęć pomocy się uruchamia. Jesteśmy narodem bardzo wrażliwym. Jakoś tak przyjmujemy, że każdy niepełnosprawny, to biedny, dobry człowiek. Jeżeli tak się w życiu ułożyło, że na co dzień nie mamy kontaktu z osobami niepełnosprawnymi, to w swoich wyobrażeniach kierujemy się właśnie takim stereotypem.
Jakoś trudno przyjąć do wiadomości, że mogą być i są osoby niepełnosprawne (i to bynajmniej nie jest ich tak znowu mało), które — podobnie jak osoby pełnosprawne — roszczeniowe, nieprzyjemne, agresywne, wulgarne, wręcz chamskie. Taka jest prawda i nie ma sobie co wmawiać, że jest inaczej. Pracownicy Ośrodków Pomocy Społecznej z każdej gminy czy też Powiatowych Centrów Pomocy Społecznej w każdym powiecie mogą natychmiast wymienić długą listę takich ludzi. Potrafią się oni tak zachowywać, że nawet najbardziej wrażliwe i współczujące serce nie znajduje w sobie dość siły, żeby współczuć.
Taka właśnie sytuacja przytrafiła się Regionalnemu Centrum Rehabilitacji i Pomocy Społecznej w Borzęcinie. Trzech panów, którzy ze swojego kalectwa uczynili pałę bejsbolową, którą okładają wszystkich. I jak to tej pory, świetnie im idzie.
Potrafią w sposób wręcz wyrafinowany korzystać ze swojej niepełnosprawności, wpędzać wszystkich w poczucie winy, do perfekcji opanowali szantaż emocjonalny, bo kto by miał tak kamienne serce, żeby biednemu kalece czegoś odmówić, albo nie daj Boże, podać go do Sądu za zniesławianie i naruszanie swojego dobrego imienia. Zresztą powiedzmy sobie wprost — nawet gdyby Sąd skazał takiego człowieka na grzywnę, to on po prostu nie ma z czego jej zapłacić, do więzienia też się go nie weźmie, żeby, jak każdy inny obywatel, odsiedział, czego zapłacić nie może, więc po prostu taki niepełnosprawny może Policji, Sądowi i ogólnie całemu światu pokazać środkowy palec. I tak system został rozwalony, krótko mówiąc — śmierć frajerom, czyli płaćcie podatnicy na utrzymanie i trzymajcie mordy w dyscyplinie słowa, bo zostaniecie zbluzgani publicznie w Internecie po nazwisku jak bure suki i będziecie nam mogli co najwyżej nadmuchać, bo my niepełnosprawni jesteśmy.
Panowie rozwydrzeni całkowitą bezkarnością nie krępują się zupełnie. Oto jeden wprost pisze: Słuchajcie, dziś była gruba akcja… Zresztą proszę sobie zobaczyć:
No tak dziewczyna z Cezara zachowała się odruchowo w sposób właściwy, bo tak została w domu wychowana. Biedny niepełnosprawny na wózku, wykopyrtnięty w rowie, więc trzeba pomóc. „Bez powodu bym w rowie nie leżał”, no pewnie, że nie. „Ino 0,5 zdążył zrobić z kolegą”. Zrobił ino 0,5l i tak się umordował, że aż w rowie leży — ciężka praca, aż wywraca. Wpis został szybko usunięty, bo, chyba kiedy 0,5l „zrobione” z kolegą przestało oddziaływać na mózg niepełnosprawnego, ten przemyślawszy sprawę, zorientował się, że mu to jednak zaburza publiczny image biednej ofiary losu i internetowe fanki mogą przestać pisać swoje krzepiące posty proponujące np. „po wzięciu paru oddechów” „napluć na mordę niewyparzoną…”. W ostateczności niepełnosprawny został przywieziony na SOR w Brzesku karetką w asyście policji niczym Prezydent. W tym czasie ktoś mógł naprawdę potrzebować pomocy medycznej, policja też mogła być potrzebna gdzie indziej. Ktoś za to wszystko płaci. Jak Państwo myślicie, kto płaci? Macie całkowitą rację. Jest dokładnie tak, jak myślicie. Nie jest to bynajmniej niepełnosprawny, który, „zrobił z kolegą 0,5. To Wasze pieniążki!
Pan jednak wielce niezadowolony „Ja pierdole…… chcą mnie zostawić całą noc na sorze, masakra jakaś. Kurwa biednemu zawsze wiatr w oczy” No cóż, chlip, chlip, wzruszyłem się. Powinni zostawić nie na sorze tylko w rowie, co nie? Przyzwyczajenia i nostalgię mamy za czasami, kiedy się robiło „błędy młodości”? Kocyk od dziewczyny z Cezara był, więc nocka by nie była aż tak chłodna.
Towarzystwo tak się rozzuchwaliło, że zaczęli wszystko i wszystkich filować komórkami i bez najmniejszego obciachu publikować w Internecie. Nagrywali nie tylko personel Ośrodka, ale również innych pensjonariuszy, w tym tzw. „nielogicznych”, czyli takich, z którymi już kontakt z powodu demencji jest w pewnym stopniu utrudniony. Rodziny tych osób zareagowały jednak szybko i bardzo stanowczo. Wyraziły sprzeciw wobec tak chamskiego naruszania prywatności ich najbliższych i zagroziły skierowaniem sprawy do Sądu. W związku z tym „filmowcy” te filmiki zdecydowali się usunąć.
Niektóre wpisy są wręcz prymitywne i dziwne, że ktoś nie zorientował się, że coś chyba jest nie do końca tak z tymi ukrzywdzonymi przez los i upłakanymi niepełnosprawnymi. Oto z okna robione są zdjęcia pensjonariuszy, którzy udali się na cmentarz znajdujący się po przeciwnej stronie drogi. Komentarz żenujący, beznadziejnie prymitywny. Proszę zwrócić uwagę na datę tego wpisu.
Było to w oktawie Wszystkich Świętych, kiedy setki tysięcy ludzi nawiedza cmentarze w całej Polsce, aby modlić się za swoich bliskich. Taki mamy zwyczaj w naszej kulturze. Pensjonariusze, z których niektórzy mają swoich krewnych właśnie na tym cmentarzu, chcieli tam pójść, żeby się pomodlić. Doczekali się takiego komentarza od ukrzywdzonego niepełnosprawnego – obrzydliwość i prawdziwe zdziczenie. Ktoś oczywiście może być niewierzący a zmarłych traktować jak padlinę, ale mimo wszystko powinien uszanować, że są na świecie osoby o innej wrażliwości, które nie mają tak prymitywnego pojęcia na temat człowieczeństwa. To nie pozostałych pensjonariuszy i pracowników Ośrodka poniżył, bo żeby kogoś obrazić, samemu trzeba mieć zdolności honorowe. Poniżył samego siebie, bo z własnej i nieprzymuszonej woli pokazał wszystkim, kim jest. Nikt nie jest mu w stanie zrobić większej krzywdy, niż on zrobił sam sobie.
Towarzystwo nie wychodzi z formy i bynajmniej się nie ogranicza. Oto uroczysta Wigilia mieszkańców DPS. Zaplanowana na 11.00, bo niektórzy mieszkańcy wyjeżdżali na Wigilię do swoich domów. Przychodzi dwóch o godzinie 12.30 pod wpływem alkoholu, na obiad, bo na wigilię nie przyszli. Specjalista od robienia 0,5l wydala z siebie przemyślenia wobec księdza, który przyszedł pobłogosławić opłatki „ty chuju, ty transwestyto, urodziłeś się z takimi uszami…”. Ksiądz poprosił o grzeczność, ale tylko sobie tym zaszkodził, bo rozsierdzony niepełnosprawny rzucił w księdza talerzem z jedzeniem. Wobec pracownicy pokazał gest środkowego palca. Drugi wydzierał się ”ty czarna szmato, zniszczę cię, nie powinno cię tu być, wylądujesz w pace, na to są paragrafy”. Nawalony duet uniemożliwił pozostałym pensjonariuszom śpiewanie kolęd. Biedni starsi ludzie, byli przerażeni i roztrzęsieni. Nie każdy przecież jest przyzwyczajony to pijackich patologicznych awantur w czasie Wigilii. Pewnie większość, jak nawet nie wszyscy, coś takiego przeżyli pierwszy raz w życiu. Konieczna stała się interwencja Policji. Przyjechał patrol z Brzeska, ale chyba tylko po to, żeby też odebrać swoją porcję wigilijnych bluzgów. Jak się jest nietykalnym (bo się jest kaleką na wózku) to po co się ograniczać? Policjanci coś tam pogadali „może by się Pan uspokoił”, zapisali sobie w notatnikach „Świątecznie przesłanie” i z ulgą zabrali się na Komendę. To by było na tyle na temat, bo kto by się odważył nawalonego niepełnosprawnego na wózku w jakikolwiek sposób zdyscyplinować. Zresztą faktycznie, niby co mieli mu zrobić? Pan o tym doskonale wie i z tego korzysta. Poczuł „powera” chyba największego w swoim dotychczasowym życiu. Robi, co chce, żyje w luksusowych warunkach, obsługa jak w hotelu. Jak się ma ochotę, to dla rozrywki można kogoś zwyzywać, zeszmacić publicznie i na cały regulator i gitara, co nie? W ten sposób samopoczucie się poprawia na cały dzień. Krótko mówiąc — chwilo trwaj!
Człowiek na zasiłku stałym, a więc jak można się domyślać, za bardzo się w życiu nie napracował na kromkę codziennego chleba, nagle gusta mu się wysublimowały, życzy sobie wegeteriańskiego menu, sam będzie je układał, bo taki styl życia mu się zachciało mieć, i głodówkę będzie z tego powodu robił. Niech cały Internet natychmiast mu pomaga! Wykombinował to sobie specjalnie, bo strasznie go jara, że może wszystkich po kątach rozstawiać. Tak wielkiej władzy nie miał nigdy w życiu. Bardziej uderza do głowy niż to „zrobione z kolegą 0,5l”.
Taki smakosz jest ogromny, więc stawia do pionu służby kuchenne. Niech znają dyscyplinę i gniew niepełnosprawnego paniska, co to się nikogo nie boi, a już najmniej policji. Wpis szybko usunął, bo chyba się zorientował, że ktoś mógłby mu napisać, dostosowując słownictwo do zdolności intelektualnych smakosza: „jak ci nie smakuje, to nie żryj”. Przypomina się stara kampania społeczna sprzed kilku lat ze słynnym hasłem „bo zupa była za słona”. No i wielkie niezadowolenie, że ktoś ma czelność zabraniać mu nawalić się w pokoju. Wypisuje swoje przemyślenia i porównuje swój pokój do prywatnego mieszkania. Kompletny bezsens. Jak będziesz chłopino w swoim własnym mieszkaniu, to będziesz mógł sobie robić, co ci się zachce. Tu jest Dom Pomocy Społecznej. Jest zakaz spożywania w nim napojów alkoholowych i po dyskusji. Jak komuś nie odpowiada, to po prostu nie korzysta z takiego Ośrodka, tylko wybiera taki, gdzie pić można. To proste, ten Ośrodek takich usług nie świadczy. To tak jakby ktoś chciał być w drużynie piłkarskiej i wchodził na boisko, a potem oświadczał, że on się do przepisów piłkarskich stosować nie będzie, bo mu wolność osobistą ograniczają. Tak to jest, Konstytucjonalisto własnego wyrobu. A za naruszanie zakazu powinien być wypad i to w trybie natychmiastowym. I jeszcze to mówienie o płaconym za mieszkanie czynszu, kiedy całe 3200 miesięcznie płacimy my, podatnicy, to już po prostu bezczelność. Ilu znamy emerytów, którzy np. po czterdziestu latach pracy, dostają na rękę 3200 złotych emerytury? A tu mamy gościa, który nie ma żadnych własnych dochodów, bo robić mu się w życiu nie chciało, żyje na nasz koszt jak pączek w maśle i jeszcze ma czelność poniewierać ludźmi.
Pozostaje jeszcze sprawa tej nieszczęsnej eksmisji, która tak zbulwersowała świat, że aż zasłużyła na cały, dość spory artykuł w gazecie. Dotyczy osoby przewlekle somatycznie chorej, która powinna zostać umieszczona w instytucji wyspecjalizowanej w opiece nad takimi pacjentami. DPS w Borzęcinie (jak to już było powiedziane) nie należy do tej kategorii placówek. Po długiej wymianie korespondencji musiał to wreszcie przyznać również GOPS który skierował tę osobę do DPS. W artykule wyrażona została obawa, że biedny ciężko niesprawny człowiek zostanie wystawiony za bramę i pozostawiony samemu sobie. Nie wiadomo gdzie miał być przewieziony. Otóż doskonale wiadomo, gdzie miał być przewieziony. Bardziej prawidłowo powinno być napisane, że po prostu Autorka tego artykułu nie wiedziała, gdzie ma być przewieziony. Żaden DPS nikogo za bramę nie wyrzuca, żeby umierał na mrozie pod płotem. Czasem należy kogoś przenieść gdzie indziej i takie przypadki regulują procedury. Osoba opuszczająca DPS, jeżeli nie jest przewożona od razu do innego, właściwego DPS, wraca pod opiekę GOPS gminy swojego zamieszkania. Tak miało być i w tym przypadku. A pani dyrektor nie brała udziału w tym, ponieważ jest na zwolnieniu lekarskim. Jest w siódmym miesiącu ciąży i — co oczywiste – musi się chronić przed prymitywizmem. Swoją drogą, to ogromne niedopatrzenie, że wyprowadzka nie została wówczas konsekwentnie doprowadzona do końca.
W Ośrodku przebywa obecnie 78 Pensjonariuszy. Z częścią z nich rodziny się nie kontaktują, ale są i tacy, którzy są odwiedzani kilka razy w tygodniu, lub 2, 3 razy w miesiącu, w zależności od odległości, w jakiej zamieszkują rodziny. Bywają tacy, którzy są odwiedzani kilka razy w roku, ponieważ rodziny pracują za granicą i nie mają możliwości często przyjeżdżać do Kraju. Czy gdyby było tak źle, to ktoś — zwłaszcza z tych przyjeżdżających kilka razy w tygodniu – coś by przecież zauważył? Nigdy nie było żadnych skarg od rodzin kilkudziesięciu innych podopiecznych. Nie dziwne to? Do tych trzech oczywiście nikt nie przyjeżdża, a rodziny omijają ich szerokim łukiem. Czy to również o czymś nie świadczy?
Z opisu ukrzywdzonych i co najważniejsze, niepełnosprawnych (to podkreślają co drugie zdanie) wyłania się obraz Ośrodka niczym jakiegoś obozu koncentracyjnego. Sceny dantejskie i zatrważające. I tylko takie jedno pytanie ciśnie się na usta: jak wam tak strasznie źle, to dlaczego po prostu nie zmienicie Ośrodka na inny, który będzie lepszy? Dlaczego zębami i pazurami się trzymacie właśnie tego miejsca? To proste, przebywamy tu, bo nigdzie indziej nikt by sobie nie pozwolił na tak niewiarygodne fifrokowanie.
Docelowo w Ośrodku może być 100 pensjonariuszy, bo dla tylu osób został ten DPS zaplanowany. Trzy osoby spowodowały, że pozostali pensjonariusze zaczynają się bać. Zaczęło się „pożyczanie” pieniędzy od innych pensjonariuszy, zwłaszcza kobiet, które to pieniądze oczywiście nie są oddawane, bo z resztą czego miałyby niby być oddawane. Panie w podeszłym wieku po prostu boją się agresywnych i wulgarnych współmieszkańców, którzy poczuli, że są praktycznie bezkarni. Obowiązkiem zarówno dyrekcji Ośrodka, jak i pozostałych instytucji jest zapewnienie tym osobom należnego im spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Tego powinny domagać się rodziny tych osób. Nie można w nieskończoność tolerować sytuacji, gdzie trzech pensjonariuszy, którzy trafili tu przez pomyłkę, bo nigdy nie powinni byli zostać umieszczeni w tym domu, tylko w innych bardziej wyspecjalizowanych i dostosowanych do ich sytuacji osobistej instytucjach, terroryzuje wszystkich. Sprawę trzeba załatwić szybko, bo sytuacja tego wymaga. Już i tak wszystko trwa w sposób niewyobrażalnie długi i nie do zaakceptowania. To nie jest uczciwe wobec kilkudziesięciu starszych, schorowanych i bezradnych ludzi, żeby narażać ich w ostatnim okresie ich życia na strach i brak poczucia bezpieczeństwa z powodu nieuzasadnionej przewlekłości postępowania i poddawanie się ordynarnemu szantażowi emocjonalnemu. Domagają się współczucia dla siebie, a co ze współczuciem dla kilkudziesięciu pozostałych pensjonariuszy?
Jan Waresiak