Z woli wyborców, w pierwszej turze wyborów samorządowych na najbliższe pięć lat ponownie wybrani zostali gospodarze w Brzesku i Dębnie. Zmiana nastąpiła w Iwkowej oraz Gnojniku. W tych gminach wszystko zostało rozstrzygnięte. W Szczurowej dotychczasowy wójt musi powalczyć o swoją reelekcję. W Czchowie i Borzęcinie, również odbędzie się druga tura wyborów, ale już nie wystartują w nich dotychczasowi włodarze. Z woli wyborców zostali z boiska odesłani do szatni i z tego miejsca będą mogli obserwować kto przejmie po nich schedę.
Nadzwyczaj ciekawie ułożyła się sytuacja w przyszłej Radzie Powiatu. Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 10 mandatów, dokładnie tyle samo uzyskały łącznie listy obecnego Starosty i V-ce Starosty. Jeden mandat przypadł przedstawicielowi Platformy Obywatelskiej. Nikt więc nie otrzymał od wyborców mandatu do przejęcia samodzielnie sterów powiatowej nawy. Rozsądek nakazuje uszanowanie woli wyborców i poszukanie możliwości współpracy. W normalnych warunkach, lider zwycięskiej listy powinien po prostu skontaktować się z liderami pozostałych list i zaproponować jakąś formę współpracy. Trzeba przecież uszanować wolę wyborców, którzy nie dali PiS-owi mandatu do samodzielnego sprawowania władzy. Nic takiego jednak nie nastąpiło i razie jednak nic na to nie wskazuje. PiS któremu brakuje jednego mandatu do uzyskania większości, w osobie swojej nadzorczyni Józefy Szczurek-Żelazko i jej pomocnika Adama Kwaśniaka, rozpoczął akcję sondowania czy by się nie udało kogoś z radnych z innych list „wyhaczyć”.
Dotychczasowe próby „wyhaczania” były tak żenujące, że prawdopodobnie będą w niedługim czasie przedmiotem jakiejś pracy magisterskiej z nauk politycznych. W tej sytuacji Józefa Szczurek-Żelazko postanowiła poczekać na wyniki wyborów na burmistrza w Czchowie. Co mają wspólnego wybory burmistrza w Czchowie do powoływania władz powiatowych? Otóż pani Szczurek-Żelazko wymyśliła sobie, że jeżeli wybory wygra kandydat popierany przez PiS, to uda się „wyhaczyć” radnego powiatowego z listy obecnego Starosty Andrzeja Potępy. Dlaczego się to uda? Otóż dlatego, że pan Jarosław Gurgul, jest Sekretarzem Gminy w Czchowie i nowy, pisowski burmistrz mu „każe” przejść pod bacior posłanki Szczurek-Żelazko. W ten sposób PiS będzie miał 11 radnych, a konkurenci tylko 9-ciu. Taka oto kalkulacja pojawiła się najbardziej prawej i sprawiedliwej głowie powiatu. Nie wiadomo tylko czy wygra kandydat popierany po cichu przez PiS, a po drugie, nawet gdyby wygrał, czy będzie chciał zacząć pierwsze dni swojego urzędowania od złamania sekretarza, żeby przypodobać się Józefie Szczurek-Żelazko.
Trzeba przyznać, że mamy do czynienia z niezwykłą determinacją. Przedstawicielka partii, która podkreśla na każdym kroku, jak jej działacze są prześladowani przez obecną władzę i jak łamane są nie tylko zasady prawa, ale nawet zwyczajne zasady przyzwoitości z dobrych obyczajów, sama zachowuje się tak, jakby straciła resztki przyzwoitości i dobrych obyczajów (a może nic nie straciła, tylko do tej pory nie obnosiła się z ich brakiem aż w takim stopniu jako obecnie).
W poprzednich wyborach, PiS był w mniejszości i można było się zupełnie obejść bez radnych PiS, żeby powołać władze powiatu. Jednak nie nikt nie potraktował radnych z PiS z pogardą. Przedstawiciela klubu radnych PiS pani Justyna Wójtowicz-Woda została V-ce Przewodniczącą Rady Powiatu, a radni PiS poparli wybór obecnych starostów. Współpraca odbywała się bez problemów, prawdopodobnie dlatego, że posłanka Józefa Szczurek-Żelazko nie mieszała na zapleczu i nie napuszczała ludzi na siebie.
Zobaczymy, czy scenariusz „wyhaczenia” metodą nacisku przez nowego burmistrza, pana Jarosława Gurgula faktycznie się powiedzie. Czy nastąpi to co powinno, czyli normalne rozmowy o możliwości współpracy, tak jak życzą sobie tego wyborcy, czy też na upartego będzie forsowana forma wrogiego przejęcia. Posłanka Józefa Szczurek-Żelazko powinna pamiętać, że, co prawda, bagnetem można dużo zdobyć, ale długo nie da się nim usiedzieć.
Wybory samorządowe za nami. Teraz czas na poukładanie powyborczych puzzli w jakąś sensowną całość i rozpoczynamy kolejne pięć lat naszego samorządowego życia. Wszyscy mamy nadzieję, że będzie dobrze, bo oczywiście będzie dobrze. Różnie się to poukładało w poszczególnych gminach naszego powiatu, i o tym jeszcze warto będzie napisać. Teraz o naszym pięknym powiecie, jako powiecie. Bardzo niezwykle wyborcy zdecydowali w tych wyborach. Do wyścigu stanęło sześć drużyn, z tego cztery przekroczyły próg wyborczy i uczestniczą w podziale mandatów. Prawo i Sprawiedliwość (ach co za przewrotna nazwa, biorąc pod uwagę, co tu nawyrabiała w ostatnich tygodniach posłanka Józefa Szczurek-Żelazko i jej plenipotenci) zdobyło w liczącej 21 mandatów Radzie Powiatu, aż 10 mandatów. Wspaniały sukces. Wspaniały, tylko do pełni szczęścia brakuje ……jednego mandatu! „Tak daleko nam do siebie i tak blisko. Jak na wyciągnięcie dwojga dłoni. I nikt nie wie, jeszcze nie wie, czy to iskra. Czy to między nami miłość płonie”.
Natychmiast po uzyskaniu informacji jak niewiele brakuje do szczęścia (czyli możliwości zameldowania w Centrali, że może i zamieniliśmy partię w prywatny folwark i wykolegowaliśmy kolegów, ale powiat „odbiliśmy”), chwycili za telefony zarówno posłanka Józefa Szczurek–Żelazko i jej wierny plenipotent Adam Kwaśniak, specjalista od wykańczania kolegów (w tym przypadku koleżanki) siedzących po jego prawicy, a który bez trzymania się spódnicy posłanki, byłby kompletnie nikim i on doskonale o tym wie.
Zamiast jednak, jak uczciwi ludzie (dowcip sezonu) po prostu zadzwonić do liderów list, zaproponować spotkanie i rozmowę na temat ewentualnej współpracy, zaczęli wydzwaniać do prawie wszystkich radnych elektów z pozostałych list, oczywiście szerokim łukiem okrążając ich liderów. Taka spryciula i jej sprzyciaż. Tajemnica taka, wszak ta oryginalna para, bardzo lubi robić niespodzianki. Tym razem postanowili zaskoczyć liderów konkurencyjnych list (cha, cha, cha, co za dowcip pierwszorzędny!”). Pewnie myśleli, że kombinatorstwo przy tworzeniu swoich lis wyborczych, rozszerzą na Radę Powiatu.
O plenipotencie Adamie Kwaśniaku szkoda nawet pisać, bo ten człowiek wiarygodność ma zerową i jest zakulisowym pośmiewiskiem dokładnie wszystkich. Jego telefony i propozycje, są okazją do różnych dowcipów w towarzystwie. Do akcji wkroczyła więc sama posłanka Józefa Szczurek-Żelazko. Prawdopodobnie wyobraża sobie, że przed posłanką zgina się wszelkie kolano istot ziemskich i niebieskich i posłance nikt nie odmówi. No to niech sobie dalej tak wyobraża. Wiarygodność posłanki Józefy Szczurek-Żelazko jest dokładnie taka sama jak wiarygodność jej plenipotenta, czyli po prostu zerowa.
Zachowanie godne jakiejś podfruwajki z pierwszych klas liceum. Szanowna Pani, może choć odrobinę godności! Do jasnej Anielki, była Pani przecież wiceministrem zdrowia w rządzie Rzeczypospolitej Polskiej! To do czegoś zobowiązuje! Może Pani nie ma godności, ale proszę chociaż mieć wzgląd na urząd który Pani kiedyś piastowała! Pląta się Pani po naszej gminie i powiecie, i próbuje dalej judzić, jakby mało już Pani dziadostwa narobiła. Traktuje Pani radnych jak dzieci, a obecnych jeszcze Starostę i Wicestarostę, jak jakichś gamoni , którym można na inauguracyjnej sesji Rady Powiatu pokazać fucka, tak jak Pani pokazała ludziom, którzy dla PiS na tym terenie zrobili bardzo dużo bez Pani pomocy. Nikt z Panią rozmawiać nie będzie, bo wszyscy są ludźmi poważnymi, którzy tu mieszkają i zależy im na zgodnej współpracy, a nie na byciu Pani popychlami. Jak Pani nie potrafi, jak uczciwy człowiek, skontaktować się z liderami list, to niech Pani się nie wtrąca i nie pogarsza swojego i tak już zaszarganego wizerunku. Niech Pani nie kończy swojej kariery w Brzesku w tak żenującym stylu. Lokalni działacze PiS bez problemu sobie bez Pani poradzą, tak jak do tej pory sobie radzili. Po tym co Pani nawydziwiała, dziwne, że jeszcze Pani nie wywieźli na taczkach do rodzinnej wsi. Ale proszę się nie trapić z tego powodu i nie desperować, bo bardzo prawdopodobne, że już jest Pani niedaleko od tego spektakularnego wyjazdu z naszego powiatu. Sama sobie Pani na to zapracowała i dalej pracuje. Proszę robić tak dalej i patrzeć końca, przyjdzie szybciej niż się Pani wydaje.
Bycie pełnomocnikiem Komitetu Wyborczego, to bardzo odpowiedzialna funkcja. Wiadomo ile się z tym wiąże obowiązków i jaka spada na barki pełnomocnika odpowiedzialność. To funkcja zaufania publicznego. Zazwyczaj więc powierza się ją osobom odpowiedzialnym, pracowitym, uczciwym i godnym zaufania.
Niewiadomo jakież to zalety intelektu czy też inne znamiona przydatności spowodowały, że to właśnie Adam Kwaśniak stał się głównym faworytem Józefy Szczurek-Żelazko to tego stopnia, że uczyniła go swoim plenipotentem na powiat brzeski. Swoim plenipotentem, a nie żadnego Komitetu Wyborczego, bo wszyscy zapisani na listy wyborcze kandydaci mają tyle do gadania, co kiedyś chłopi pańszczyźniani w dobrze funkcjonującym folwarku. Plenipotentem na gminę Brzesko został z kolei zamianowany Janusz Filip, o którym do tej pory nikt jako działaczu PiS nie słyszał. Nie słyszeli chyba nawet najbardziej ideowi i od wielu lat udzielający się w szeregach tej partii działacze. Brak jakichkolwiek zasług nic nie znaczy i nie przeszkadza, wobec faktu, że z jakichś powodów znalazł łaskę w oczach Józefy Szczurek-Żelazko.
Wykorzystując pozycję ulubieńca swojej protektorki Józefy Szczurek-Żelazko, sympatyczny starszy pan Adam Kwaśniak, nagle zaczął się zachowywać jakby diabeł w niego wstąpił, jakby po tych wyborach świat miał się już skończyć, jakby już potem nie potrzebował kompletnie nikogo. Swoich partyjnych kolegów – nanych od lat działaczy Prawa i Sprawiedliwości poprzestawiał dzieci w przedszkolu. Można powiedzieć, że wręcz upokorzył, bo ludzie przecież jednak nie są aż tak niezorientowani i widzą co sie dzieje.
Na pierwsze miejsce do powiatu wstawił po prostu swoją córkę Olgę. Jak jaśnie panisko z czasów saskich. Nikt nie słyszał, żeby ta niewiasta cokolwiek zrobiła dla powiatu czy też gminy Brzesko, żeby się jakoś udzielała społecznie, żeby choć cokolwiek zrobiła, albo przynajmniej udawała, że coś robi. To jednak w niczym nie przeszkodziło, żeby wiceprzewodniczącą Rady Powiatu w zakończonej właśnie kadencji, panią Justynę Wójtowicz-Woda spuścić na czwarte miejsce na liście, a wieloletniego radnego gminnego i sołtysa Jadownik – największej, bo liczącej ponad pięć tysięcy mieszkańców miejscowości (większej niż niejedna gmina), organizatora wielu koncertów patriotycznych i słynnego Biegu Tropem Wilczym, łaskawie na trzecie miejsce. Jedyną zaletą Olgi Kwaśniak-Cieślik jest fakt że jest córusią swojego tatusia, a tatuś jest faworytem posłanki Józefy Szczurek-Żelazko i plenipotentem na caluśki powiat brzeski. Tatuś kocha swoją córusię i postanowił jej dać w prezencie stanowisko w radzie powiatu. Kaprycho takie ma i kto plenipotentowi zabroni?! Żaden mu tu nie kiwnie, bo odczuje to dziwnie. On nikogo nie straszy, on po prostu bezczelnością go gasi.
Tupet i bezczelność wręcz ostentacyjna i w gruncie rzeczy po prostu wulgarna. Zwyczajne pokazanie fucka nie tylko swoim kolegom, dzięki którym w ogóle cokolwiek znaczy, ale również wyborcom. Potraktował partię jak własny biznes, i postanowił dorobić klucze otwierające drzwi do władzy. Zaryzykował i pojechał po bandzie. Uznał, że jak wstawi córkę na pierwsze miejsce, to wybór będzie formalnością, bo przecież wyborcy nie używają rozumu, tylko głosują na jedynki jak wytresowane małpki. Może tam ktoś się i skrzywi, pogadają sobie po domach, nazwisko się skompromituje, ale cel będzie osiągnięty: najpierw do rady a potem kto wie? Może dalej tą samą bezczelną metodą na fotel starosty. „Nie pójdę, nie pójdę, zaprę się o ścianę, póki dla swej córci stołka nie dostane”. Daj kurze grzędę, a ona na to: wyżej siędę. Grunt to się nie wstydzić, zacisnąć szczękę, przymrużyć oczęta i z kamienną poker face przeczekać. Zwycięzców się nie krytykuje i wszyscy będą cicho siedzieć, a władza zostanie.
Jest prawdą, że faktycznie w poprzednich wyborach, osoby zajmujące czołowe miejsca na listach zdobywały mandaty. Ale prawda jest też taka, że te osoby miały czołowe miejsce na listach, bo po prostu były najbardziej rozpoznawalne i były autentycznymi liderami. Tak więc były jedynkami na listach bo były liderami i wygrywały wybory nie dzięki temu że były jedynkami na listach, tylko że miały uznaną pozycję w społeczeństwie. Jedynka była tylko takim formalnym uznaniem tej pozycji.
O sobie samym nie zapomniał i wstawił się skromnie na jedynkę w okręgu nr 2 w mieście. Syna Pawła Adama Kwaśniaka na 2 w Brzesku okręgu nr 3 obejmującym Jadowniki, Okocim i Porębę Spytkowską, mimo tego, że ten syn mieszka w mieście. Początkowo miał być trójką, ale pan dr Tadeusz Zych z Jadownik, który był planowany na dwójkę, zrezygnował z zaszczytu bycia chłopem pańszczyźnianym na folwarku rodziny Kwaśniaków, i tym samym Kwaśniak Junior awansował.
Dobrze że Adam Kwaśniak nie posiada więcej progenitury, bo pewnie wszystkich by powstawiał i mielibyśmy w Brzesku Miejską Radę Kwaśniacką, czyli „rodzinkę na swoim” (folwarku). Nie przyszło mu do głowy, że mógłby sie posiłkować ciotkami i kuzynami. Co za niedopatrzenie.
Posłanka Józefa Szczurek-Żelazko, też prawdopodobnie uwierzyła w swoje boskie chyba posłannictwo bo zachowuje się niczym jakaś caryca Katarzyna. Nikogo się o nic nie pyta, mianowała swojego plenipotenta Adama Kwaśniaka, który oszołomiony takim strumieniem łaski, hasa niczym baranek wypuszczony z zagrody. Swoich wybrańców oznacza na plakatach napisem „popieram, poseł na Sejm Józefa Szczurek-Żelazko”. To chyba ma oznaczać jakąś konsekrację. Rządzi siew naszym mieście i powiecie, jak prawdziwa caryca, chodź sama mieszka w Mystkowie za Nowym Sączem. Ciekawe, że tam gdzie mieszka, nie miesza i nie napuszcza ludzi na siebie. Pycha kroczy przed upadkiem.
W mieście pojawiła się nowa atrakcja turystyczna, czego tak bardzo pragnie Janusz Filip, kandydat Józefy Szczurek-Żelazko na burmistrza Brzeska – ogromniasty plakat … „to jest plakat na miarę naszej pychy”. Zajmuje całą ścianę Kwaśniakówki. Warto podejść i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na tle tego dziwowiska – symbolu pychy i zadufania. Po wyborach będzie można tym plakatem nie tylko jedną psią budę obłożyć na zimę, ale wręcz całą psiarnię. Gdyby zapobiegliwy tata pokrył dach Kwaśniakówki tym plakatem, wówczas córka byłaby widziana z kosmosu i może nawet ufoludki by ją wybrały na królową kosmosu. Nie musiałaby swoich ambicji ograniczać do rady powiatu.
Tylko pozostali kandydaci z list PiS w coraz marniejszych nastrojach. Zorientowali się, że zostali wpuszczeni w kanał. Nie wykazali sie refleksem jak pan doktor Tadeusz Zych i nie wycofali na czas. Teraz działa już psychologia: prawo zaangażowania i konsekwencji. Pieniądze zmarnowane, bannery porobione i porozwieszane, głupio się wycofać. Trzeba zacisnąć zęby i udawać że jest fajnie, choć jest żałośnie.
Wszystko w rękach wyborców. To ostatecznie oni zdecydują, czy zgadzają się na takie pełne pogardy traktowanie, czy też pokażą Kwaśniak Family i ich Proketorce, wszyscy wiemy doskonale jaki gest.
W dniu 27 marca miało miejsce ostatnie posiedzenie Rady Miejskiej w Brzesku. Zamiast podniosłego i uroczystego nastroju, sesja została zdominowana przez żenującą i godną ubolewania sytuację polegającą na tym, że pani Ewa Chmielarz-Żwawa – jedna z najbardziej rozpoznawalnych radnych, której wyborcy nieprzerwanie w kolejnych wyborach powierzali mandat radnej przez ostatnie 20 lat, nie może startować w obecnych wyborach, ponieważ w ostatniej chwili, bez uprzedzenia została usunięta z listy kandydatów PiS. Listę bez Ewy Chmielarz-Żwawej zgłosiła osobiście pełnomocnik PiS i zarazem Poseł na Sejm Józefa Szczurek-Żelazko. Wcześniej pełnomocnik powiatowy PiS Adam Kwaśniak odebrał od Ewy Chmielarz-Żwawej oświadczenie o wyrażeniu zgody na kandydowanie, oraz kilkadziesiąt podpisów poparcia dla listy, które zebrała.
Pan drTadeusz Zych w pierwszy dzień astronomicznej wiosny 20 marca o godz. 15 złożył w Komisji Wyborczej pisemną rezygnację z kandydowania do Rady Miejskiej w Brzesku w nadchodzących wyborach, które odbędą się już 7 kwietnia. Pan dr Tadeusz Zych jest lekarzem, specjalistą chorób wewnętrznych i radiologiem, kierownik pracowni radiologicznej w brzeskim szpitalu. Pełni również dyżury na Oddziale Chorób Wewnętrznych w szpitalu w Brzesku, oraz w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Czchowie. Jest lekarzem z ogromną praktyką, powszechnie znany i ceniony. W Jadownikach, gdzie mieszka, od lat jest znany jako społecznik, pełni funkcję prezesa LKS „Jadowniczanka”. Cieszy się powszechnym szacunkiem, zaufaniem i rozpoznawalnością. Pozwoliło mu nawet być radnym powiatowym.
W obecnych wyborach został zarejestrowany przez Prawo i Sprawiedliwość jako kandydat do Rady Miejskiej w Brzesku z okręgu nr 3 obejmującego: Jadowniki, Okocim i Porębę Spytkowską. Na liście został umieszczony na pozycji 2, tuż za liderem listy i zarazem kandydatem PiS do fotela burmistrza Brzeska Januszem Filipem, a przed zajmującym trzecią pozycję mieszkającym w Brzesku Pawłem Kwaśniakiem, synem Adama Kwaśniaka, który z kolei sam startuje w Brzesku z okręgu nr 2, gdzie jest liderem listy PiS.
Pan doktor Tadeusz Zych przekazał dzisiaj do Komisji Wyborczej swoją pisemną rezygnację z startu z listy PiS w nadchodzących wyborach. Na razie nie jest znany powód rezygnacji, ponieważ pan doktor nie złożył jeszcze żadnego oświadczenia w tej sprawie. Nie wiadomo, czy oświadczenie takie zostanie złożone, czy po prostu pan doktor postanowi nie komentować swojej decyzji, do czego absolutnie ma pełne prawo.
Jest faktem niezaprzeczalnym, że jako osoba powszechnie znana i szanowana w Jadownikach, a także przez bardzo wielu pacjentów z całej gminy, pan doktor Tadeusz Zych miał duże szanse uzyskać mandat i raczej bez problemów zostawiłby w pokonanym polu lidera listy Janusza Filipa. Zdecydował się jednak zrezygnować z kandydowania.
Pan doktor Tadeusz Zych nie podał powodów dla których podjął tak radykalną decyzję, mimo tego, że pan doktor miał realne szanse na wybór. Nie ulega wątpliwości, że pogardliwy sposób potraktowania Ewy Chmielarz-Żwawej polegający na tym, że została przez posłankę Józefę Szczurek-Żelazko pominięta przy rejestracji list, mimo tego, że pełnomocnik Adam Kwaśniak odebrał od niej wcześniej wymagane przepisami, prawa pisemne oświadczenie o wyrażeniu zgody na kandydowanie, a także listy podpisów które zbierała dla poparcia listy wpłynął na to, że nie jeden człowiek zastanawia się teraz, czy warto swoim nazwiskiem uwiarygodniać takie niegodne praktyki. Zdecydowana większość przecież niezostanie wybrana, a jako wspomnienie po wyborach pozostanie im (poza wydatkami na banery wyborcze), jedynie kac moralny, że dostarczyli głosów Adamowi Kwaśniakowi i jego synowi, bo chyba do tego tylko zostali nakłonieni do wyrażenia zgody na wpisanie się na tych listach.
Listy kandydatów do rad wszelkiego stopnia zarejestrowane. Tym samym kolejny etap procesu wyborczego zakończony. Przed nami trzy tygodnie wojny plakatowej. Jakoś to przetrwamy. W każdym razie emocji nam brakować nie będzie.
Bardzo dziwna sytuacja w środowisku Prawa i Sprawiedliwości. Pomijam (na razie) sytuację traktowania najbardziej rozpoznawalnych na naszym terenie osób, którzy przez lata dawali twarz PiS: kiedy trzeba było, zbierali podpisy pod różnymi petycjami, nie szczędzili sił i środków dla tej formacji politycznej. Dzisiaj spuszczeni na dalsze miejsca na listach, muszą ustąpić miejsca dla „córusi tatusia”, co prawda, która nie ma kompletnie żadnych zasług dla PiS w Brzesku, ale ma zaletę najważniejszą – jest nią fakt że jest „córusią”, jak się okazuje wszechpotężnego w tej formacji na terenie powiatu brzeskiego tatusia. To osobny temat i bez wątpienia warto będzie się nad nim z uwagą pochylić, bo takiego bezczelnego cyrku dawno nasza lokalna społeczność nie widziała. Ciekawe czy wyborcy to kupią.
Tymczasem to nie koniec nowych porządków w lokalnym PiS. Oto przy rejestracji list kandydatów na radnych do Rady Miejskiej, pominięta została pani Ewa Chmielarz-Żwawa, radna z wielkim doświadczeniem, bardzo zaangażowana w pracę na rzecz lokalnej społeczności. Aby zarejestrować listę PiS, osobiście pofatygowała się sama pani Józefa Szczurek-Żelazko. Jakież było zaskoczenie, kiedy wydobyła swoje segregatory w których miała posegregowane listy poparcia i listy kandydatów, a tam w okręgu 4 obejmującym Sterkowiec, Wokowice, Szczepanów, Mokrzyska, Bucze i Jasień nie było obecnej radnej Ewy Chmielarz-Żwawej. Zdumienie ogarnęło nie tylko Członków Komisji, którzy profesjonalnie zachowali poker face, nie dając po sobie poznać, jak bardzo są zaskoczeni. Bardzo szybko dowiedziała się o tym również sama pani Ewa Chmielarz-Żawawa, której pewne osoby zapytały co to się stało, że zdecydowała się wycofać z działalności w samorządzie. Problem w tym, że pani Ewa Chmielarz-Żwawa dowiedziała się że nie kandyduje dopiero z tego telefonu. Wcześniej nikt jej o tym nie uprzedził. Nikt nie powiedział, że nie widzi jej na liście PiS. Pani Ewa Chmielarz-Żwawa nie ukrywa zaskoczenia. Próbowała dodzwonić się do pani Józefy, ale zacna ta niewiasta, po spełnieniu swojego rejestratorskiego obowiązku, nie była łaskawa znaleźć czasu, żeby powiedzieć osobie której zrobiła świństwo: słuchaj Ewuniu, zrobiłam ci świństwo!. „Już taka jestem, zimna drań, i dobrze mi z tym, bez dwóch zdań”, i co mi zrobisz kochaniutka?
Pani Ewa Chmielarz-Żwawa nie ukrywała, że Janusz Filip, narzucony pełnomocniczkę Józefe Szczurek-Żelazko i jej podpełnomocnika Adama Kwaśniaka, bez żadnych konsultacji z lokalnymi działaczami kandydat PiS na burmistrza Brzeska, absolutnie nie jest jej kandydatem. Dzięki współpracy z obecnym burmistrzem Tomaszem Latochą udało się w gminie tyle inwestycji przeprowadzić, w tym również w moich Mokrzyskach taką przepiękną halę sportową wybudować. To jest jak jakiś sen. Przedtem całymi latami się tylko o tym mówiło, a teraz słowo się stało ciałem. Byłam w klubie PiS, więc niby w opozycji, ale szybko zrozumiałam, że bawienie się w opozycję na siłę i robienie cyrku z byle czego jest po prostu śmieszne. Ja się do tego nie nadaję i nie godzę się na to. Burmistrz okazał się skutecznym menadżerem, jakiego nam już dawno było trzeba. Popierałam więc burmistrza i nie żałuję tego. W żadnym przypadku nie poprę Janusza Filipa, bo to byłoby po prostu nieuczciwe wobec Tomasza Latochy, który tak wiele dobrego zrobił dla Mokrzysk. Niech Janusz Filip najpierw coś zrobi choćby tylko na początek dla Okocimia w którym mieszka, bo jakoś nie słyszałam żeby się tam udzielał, zanim zacznie się zgłaszać na stanowisko Burmistrza Brzeska. Może choć trochę skromności!
Nie wiem czy właśnie to stało się przyczyną wycięcia mnie z list PiS, czy jakieś inne względy. Nikt mi wcześniej nie powiedział, że im nie pasuję. Dowiedziałam się na dwie godziny przed zarejestrowaniem list. Jakby się bali, żebym nie wystartowała z innego komitetu wyborczego. Nawet nie wiem jak to określić. Absolutny brak szacunku dla drugiego człowieka. Brak godności i klasy.
No cóż. Wybory jeszcze się nie zaczęły, a już jest ciekawie. Starzy, zasłużeni działacze PiS spuszczeni po brzytwie i porozstawiani po kątach jak chłopcy (i dziewczynki) na posyłki, w łaskach baronessy politycznej jakieś „moje chłopy” i córusie. Myślę, że już w przedbiegach pełnomocniczka PiS w naszym okręgu wyborczym posłanka Józefa Szczurek-Żelazko zrobiła co mogła, żeby zniechęcić ludzi do działania w szeregach PiS. Nikt poważny po czymś takim się przecież nie zaangażuje, bo nikt nie pozwoli sobie, żeby być potraktowany kopniakiem jak tylko się pojawi jakaś „córusia” albo „mój chłop”.
Ciekawe co pani Józefa Szczurek-Żelazko właściwie chce przez to uzyskać. Jaka ma być korzyść z tego, że osłabiła listę PiS, poróżniła ludzi ze sobą, zniechęciła do PiS nawet zaangażowanych działaczy i ośmieszyła formację oczach tysięcy mieszkańców gminy i powiatu brzeskiego. Teraz to już nikt, kto ma jakiś szacunek do siebie, nie będzie chciał się zaangażować w działalność środowiska, które jawi się jako bagno. Konkurencja się po cichu cieszy, bo do głowy by im nie przyszło, że szefowa formacji, która powinna dbać o jej rozwój, w tak spektakularny sposób sama podcina jej żyły. Jeżeli myślała tak ordynarny wałek zrobi po cichu, no to właśnie się okrutnie pomyliła – po cichu nie będzie.
Pan Józefa Szczurek-Żelazko nieuchronnie zbliża się do końca swojej kariery politycznej. W takim czasie każdy stara się wykorzystać te ostatnie lata i raczej „budować swój pomnik”, czyli tak postępować, żeby pozostawić po sobie jak najlepsze wspomnienie, żeby ludzie o nim dobrze mówili, kiedy już odejdzie z życia publicznego. Pani Józefa Szczurek-Żelazko postarała się żeby stać się symbolem świństwa i takiego drobnego cwaniactwa.
Przybyła do Brzeska z daleka. Nie w swoich rodzinnych stronach, tylko właśnie tu, u nas zdobyła zaufanie i zrobiła naprawdę imponującą karierę. Została posłem na Sejm RP i wiceministrem zdrowia. Jak się było wiceministrem w rządzie Rzeczypospolitej Polskiej, a więc dostąpiło zaszczytu dla większości ludzi nieosiągalnego, to jednak jakiś poziom się powinno mieć. Noblesse oblige – szlachectwo zobowiązuje. Nie wypada żeby posłanka na Sejm, była wiceminister, zachowywała się w tak prymitywny sposób, no po prostu nie wypada! To nie szkodzi pani Ewie Chmielarz-Żwawej. Nie będzie radną nie dlatego że ludzie jej nie chcieli, tylko dlatego, że drobne cwaniaczki podstępem uniemożliwili jej kandydowanie i poddanie się ocenie współobywateli. Jest to więc również pogarda wobec wyborców, którym w podstępny sposób uniemożliwiono zagłosowanie na tę osobę. Odchodzi więc z Rady Miejskiej nie jako przegrana. Przegrana jest pani Szczurek-Zelazko. Kompletnie przegrana. Jeszcze chyba do niej nie dotarło, że gdzie się pokaże, tam będą na nią patrzyły oczy ludzi którzy będą widzieć w niej nie godną szacunku posłankę Prawa i Sprawiedliwości, ale kobietę, której nie można nigdy zaufać.
Takiego świństwa jeszcze chyba nikt nie zrobił w historii naszego samorządu. Nikt nie pozostawiał kogoś w świadomości, że jest na liście, a następnie wycinał go na dwie godziny przed upływem terminu do zarejestrowania list. Odebrali od pani Ewy Chmielarz-Żwawej wymagane przez prawo oświadczenie na piśmie o wyrażeniu zgody na kandydowanie wiedząc, że celowo wprowadzają ją w zasadzkę, bo nie zamierzają jej zarejestrować. To jest przecież celowe, świadome, cyniczne i z zimną krwią przeprowadzone świństwo! Ludzie nie są przecież głupi. Wszyscy to widzą i nawet jeżeli głośno nie powiedzą, to potrafią świństwo ocenić jako świństwo. Widzą to nawet ci którzy kandydują na tych listach PiS. Po prostu mają świadomość, że stoją po paskudnej stronie cwaniaków którzy nikogo nie szanują. Jak przyjdzie czas, to ich też tak potraktują.
Kalendarz wyborczy ruszył na dobre. Zarejestrowane zostały Komitety Wyborcze, zaczęło się polowanie na kandydatów żeby skompletować listy wyborcze, które właśnie zostały (po ciężkich bojach) zarejestrowane. Poznaliśmy pierwszych kandydatów do foteli wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Teraz czeka nas kilka tygodni intensywnej kampanii. Emocji bez wątpienia nie zabraknie.
PiS sprawując samodzielne rządy przez dwie kadencje, na zadbało o ewentualnego koalicjanta. Teraz widać dramatyczne skutki, które rujnują życie polityczne i sprowadzają Polskę do poziomu Białorusi. Jak się to mówi: „huzia na Józia”. Wszystkie drogi: drogi lewe, bezdrożne drogi i trzecie drogi, zeszły się na jednej drodze i na pełnym biegu walą na czołówkę z PiS. Na poziomie centralnym emocje po wszystkich stronach konfliktu zostały rozpalone do takiego stopnia, że praktycznie nie ma szans na jakiekolwiek opamiętanie.
Rzeczywistość samorządowa rządzi się jednak (na szczęście) innymi prawami niż polityka centralna. Samorządowcy podkreślają że nie są politykami, tylko właśnie samorządowcami. Zajmują się gospodarzeniem na swoim terenie, rozwiązują konkretne sprawy, starają się, żeby gmina czy powiat stawały się lepszym i bardziej przyjaznym miejscem do życia. Praca w samorządzie wymaga pewnej dojrzałości, żeby swoich politycznych poglądów, do których przecież każdy ma prawo, nie przenosić na codzienne relacje ze współpracownikami czy kolegami radnymi z innych klubów. Największym nieszczęściem jakie się może przydarzyć samorządowi, to wtrącanie się do społeczności lokalnych polityków centralnych, którzy traktują gminy i powiaty jak domeny swoich iście feudalnych wpływów. Taki „centralny” polityk albo politykessa, która nawet nie mieszka na tym terenie, przyjeżdża do gminy, wymachuje rękami, nikogo się o nic nie pyta, podejmuje jednoosobowo decyzje według własnego widzimisię i rozstawia paluchami po kątach lokalnych działaczy niczym chłopów pańszczyźnianych na swoim folwarku. Dokonuje „namaszczenia” swoich faworytów nie pytając się lokalnych działaczy co o tym sądzą. Jesteś swój chłop (jesteś mój chłop). Taka jest smutna i żenująca rzeczywistość w tych samorządach, gdzie politycy wtrącają się w życie lokalnych społeczności. Wszyscy „centralni” politycy, niezależnie od partii którą reprezentują, mają jedną wspólną cechę: żadnego szacunku dla lokalnych działaczy.
W takim lokalnym środowisku oczywiście nie ma żadnych tajemnic, więc wieści niosą się lotem błyskawicy (ubogacone odpowiednim komentarzem) i wszyscy wszystko wiedzą. Nie ma lepszego sposobu żeby skutecznie i na długo zniechęcić do zapisywania się do jakiejkolwiek partii politycznej. Ludzie mają swoją godność i nie każdy ma ochotę być popychadłem jakiegoś politykiera.
Najważniejsze siły polityczne zapowiadają zgłoszenie swoich kandydatów na stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Prawo i Sprawiedliwość na przełomie roku również ogłosiło, że tam gdzie ma to jakiś sens wystawi swoich kandydatów, lub w niektórych samorządach nie wystawi swoich, tylko poprze tych kandydatów, którzy mają szanse na zwycięstwo, a ich program będzie zgodny z oczekiwaniami mieszkańców a PiS będzie gotów pod takim programem się podpisać.
To dosyć rozsądne podejście do sprawy, ponieważ oszczędza się siły i środki na wdawanie się w bezsensowną walkę wyborczą której nie można wygrać. Poza tym łatwiej po wyborach nawiązać współpracę. Atutem każdej osoby chcącej odnieść sukces w działalności publicznej, nie jest szukanie sobie wrogów na siłę i budzenie niechęci, ale wręcz przeciwnie – szukanie consensusu i porozumienia. To świadczy o dojrzałości i daje szanse na sukces nie tylko wyborczy, ale przede wszystkim w dalszej działalności przez kolejne lata po wyborach. Rzeczywistość samorządowa jest dużo bogatsza niż te kilka partii pochłoniętych plemienną wojną i żenujących zapasach w kiślu urządzanych w Sejmie. Przy odrobinie dobrej woli, w samorządzie można się bez problemów porozumiewać i wspólnie całkiem nieźle rozwiązywać lokalne sprawy.
W Brzesku, zarówno w gminie jak i w powiecie, współpraca radnych PiS i radnych z innych, niepartyjnych klubów, przebiegała bardzo pozytywnie. W powiecie przedstawicielka radnych PiS Pani Justyna Wójtowicz-Woda – radna z bardzo dużym doświadczeniem samorządowym, sprawuje funkcję Wiceprzewodniczącej Rady Powiatu i współpraca układa się naprawdę bardzo dobrze. W Gminie Brzesko współpraca również układa się pomyślnie. Co prawda, początek nie zapowiadał się dobrze, a niektórzy rozgrzani radni PiS usiłowali w Radzie Gminy wprowadzać karykaturę Sejmu, w którym mieli odgrywać rolę „totalnej opozycji”, ale nie było szans utrzymać takiej sytuacji, bo w dłuższej perspektywie bardziej to szkodziło szukającym na siłę sztucznych problemów, niż burmistrzowi, który po prostu nie dał się wciągnąć w tę dziecinadę.
Trzeba przyznać, że to tych początkowych trudnościach, współpraca ułożyła się już znacznie lepiej. Lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości uznali, że zdecydowanie lepiej jest współpracować niż wojować. To bardzo szybko pokazało, że jak się nie pozwoli na sterowanie politykom, którzy chcą prowadzić ich rękami swoje gierki, to efekty mogą być naprawdę bardzo dobre. Obecne sukcesy gminy Brzesko są osiągnięciem nie tylko Burmistrza, ale również Rady Miejskiej jako całości. Nawet najlepszy burmistrz nie mógłby dokonać wiele, jakby musiał cała energię zużywać na bezsensowne użeranie się z radnymi o byle co, co niestety było na porządku dziennym w poprzedniej kadencji. Polityka, również ta gminna, to gra zespołowa.
Zgodnie uchwalane były więc ostatnie budżety, a następnie równie zgodnie podejmowane uchwały o udzielaniu burmistrzowi absolutorium z ich wykonania i w konsekwencji uchwały o udzieleniu wotum zaufania. Byłoby dziwne, gdyby radni nie udzielili absolutorium burmistrzowi, który wykonał w całości budżet zgodnie z tym co rada wcześniej ustaliła, bo to by oznaczało, że radni nie ufają samym sobie. Tak więc w wielkim politycznym świecie trwała brutalna wojna plemienna, a w Brzesku zdrowy rozsądek i wzajemny szacunek. Rada Miejska w Brzesku mogłaby Sejmowi PR udzielić lekcji godnego zachowania. Tylko czy w tej instytucji, która czasami przypomina małpi gaj, ktoś chciały słuchać i uczyć się?
Większość liczyła się z faktem, że Prawo i Sprawiedliwość może wystawić swojego kandydata choć radni Prawa i Sprawiedliwości nie mają powodu uskarżać na współpracę z obecnym burmistrzem, bo ich wnioski są uwzględniane i w miarę możliwości realizowane bez problemów. Jest kilka osób mających zarówno duże doświadczenie samorządowe, jak i wypracowaną solidną markę jako działacze Prawa i Sprawiedliwości na naszym terenie. To wśród nich upatrywany był ewentualny przyszły kandydat lub kandydatka do wyścigu o fotel burmistrza, gdyby partia uznała, że w Brzesku dzieje się źle i ona wystawi lepszego kandydata.
Jakież więc zaskoczenie, kiedy kandydatem, ni z gruszki ni z pietruszki, ogłoszony został pan Janusz Filip – człowiek który nie jest znany z żadnej dotychczasowej publicznej działalności ( a przynajmniej nic o tym szerzej nie wiadomo). Czyżby już w PiS nikogo bardziej rozpoznawalnego nie było? Dla wielu w ogóle było zaskoczeniem, że pan Janusz Filip jest członkiem PiS, bo nigdy nigdzie nie było go widać w tym charakterze. Dla wielu bardzo zasłużonych członków PiS również jest to spore zaskoczenie, że to właśnie pan Filip będzie frontmanem ich partii, a oni sami będą koniami pociągowymi jego bojowego rydwanu. Spowodowało to sporą konfuzję i konieczność robienia dobrej miny do kiepskiej gry. Nie można przecież publicznie przyznać, że tak naprawdę jest się „swoim, tzn. moim chłopem” jakiegoś polityka, który ich zdanie ma w miejscu gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Taka jest brutalna prawda, ale przyznać się nie wypada, więc zaciskają zęby aż do bólu szczęk. W każdym razie po takim numerze, prawdopodobnie już żaden człowiek mający jakąś pozycję lokalnym środowisku, do PiS się raczej nie zapisze. Tak więc pierwszy cel polityczny został osiągnięty, tylko czy aby na pewno o to chodziło?
Co najmniej kilka osób odmówiło kandydowania do Rady Miejskiej z listy PiS nie ze względów politycznych, tylko właśnie z tego powodu, że kandydowanie z listy PiS oznacza, że kandydat publicznie popiera Janusza Filipa na stanowisko burmistrza Brzeska, co absolutnie nie jest zgodne z zapatrywaniem tej osoby. Obecny burmistrz się sprawdził i twierdzenie że Janusz Filip będzie lepszy, nie jest przekonujące, a osoby które odmówiły, nie chciały swoim nazwiskiem wspierać tego kandydata wystawionego przez PiS. To nie jest mój kandydat – mówiły i dziękowały za propozycję.
Obecna kadencja była przepełniona dziesiątkami inwestycji. Cała gmina zamieniła się w jeden wielki plac budowy. Niezależnie od tego czy ktoś lubi czy nie lubi burmistrza Tomasza Latochę, musi przyznać ten oczywisty fakt. Dość powiedzieć, że na progu kadencji, obejmując obowiązki obecna ekipa (burmistrz i radni) zastali gminę Brzesko na 180 miejscu w prowadzonym przez prestiżowe Pismo Samorządu Terytorialnego WSPÓŁNOTA rankingu Sukcesu Ekonomicznego Miast Powiatowych. Po upływie ponad pięciu lat ciężkiej wspólnej pracy wszystkich radnych i Burmistrza, gmina na 314 powiatów znajduje się na 7 miejscu w Polsce. Ten sukces nie wziął się z niczego. Jesteśmy w absolutnej czołówce w Polsce. Niczego nie musimy się wstydzić, wręcz przeciwnie – Brzesko może być i jest przykładem do naśladowania przez inne samorządy.
Burmistrz Brzeska, Tomasz Latocha uhonorowany został Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości. To odznaczenie państwowe ustanowione zostało 15 czerwca 2018 roku, jako wyraz szacunku dla osób, które położyły szczególne zasługi w służbie Państwu i społeczeństwu. Odznaczenie nadawane było przez Prezydenta RP z własnej inicjatywy, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, ministrów, kierowników urzędów centralnych oraz wojewodów, osobom żyjącym, które, między innymi poprzez pełnienie nienagannej służby publicznej, oraz aktywną działalność zawodową i społeczną, przyczyniły się do odzyskania lub umacniania suwerenności RP, w tym w szczególności budowania wspólnoty obywatelskiej Polaków i poczucia tożsamości narodowej, oraz budowania dobrobytu gospodarczego RP.
Burmistrz Tomasz Latocha od początku swojej kadencji, która rozpoczęła się właśnie w stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości – zgodnie z deklaracją wygłoszoną podczas zaprzysiężenia na urząd burmistrza – konsekwentnie dąży do rozwoju gminy na każdym polu i stara się, wspólnie z całą Radą Miejską, do budowania gminy przyjaznej mieszkańcom, będącej dobrym i przyjaznym miejscem do życia. Temu służą wszystkie działania podejmowane przez samorząd; remontowane są kolejne drogi, w trosce o rozwój przyszłego pokolenia są modernizowane szkoły, rozbudowuje się i modernizuje istniejącą infrastrukturę sportową, buduje w kolejnych miejscowościach nowoczesne sale sportowe, co roku, w okresie zimowym, na Placu Kazimierza rozkładane jest na trzy miesiące sztuczne lodowisko. Codzienna, ciężka praca całego zespołu jest wyrazem takiego prostego patriotyzmu dnia codziennego, patriotyzmu w działaniu.
Z osobistej inicjatywy burmistrza Tomasza Latochy zapoczątkowane zostało zadedykowane seniorom naszej gminy wydarzenie pod nazwą Senior Party. Imprzeza organizowana na znanym z niepowtarzalnego klimatu Ranczu Pasja, od razu spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem i przebojem wpisała się na stałe do kalendarza imprez i mimo faktu, że wydarzenie w tym roku zorganizowane zostało dopiero po raz drugi, a więc ma bardzo krótką historię, to chyba nikt sobie nie wyobraża, że w kolejnych latach miało by go nie być.
W każdym miesiącu ma miejsce jakaś ciekawa imprez. Dodatkowo praktycznie w każdym sołectwie i osiedlu organizowane są lokalne festyny, gdzie lokalna społeczność może się spotkać, porozmawiać, potańczyć i ogólnie w przyjemnej atmosferze spędzić czas. Wszystkie te imprezy są wspierane przez władze gminy.
Prowadzona jest też konsekwentnie polityka krzewienia wartości patriotycznych i promowania osiągnięć kultury zarówno materialnej jak i niematerialnej naszej społeczności.
Odpowiednio zaaranżowane zostało Rondo Armii Krajowej, całkowicie odnowiono Pomnik Ofiar Bombardowania Pociągu na Słotwinie, odnowiono cmentarze wojskowe z okresu I Wojny Światowej w Brzesku i Szczepanowie. Konsekwentnie, nie szczędząc środków, odnawiane są nadgryzione zębem czasu kapliczki i figury będące świadectwem kultury materialnej przeszłych pokoleń.
Z inicjatywy burmistrza wydany został też śpiewnik „Chwalcie łąki umajone”, w którym zebrane zostały pieśni maryjne, jakie tradycyjnie zwykło się śpiewać w czasie mających długą tradycję majówek. Śpiewnik wydany na kredowym papierze, zilustrowany zdjęciami kapliczek znajdujących się na terenie naszej gminy, jest w posiadaniu wielu rodzin. Wszystko to podyktowane troską, o zachowanie dorobku materialnego i duchowego naszej społeczności.
Codzienna praca, w tym również pokonywanie wielu trudności, związanych z bezprecedensowym „zamknięciem życia” w okresie pandemii. Wyzwań z którymi nie musieli się mierzyć poprzednicy, więc nie było wypracowanych na taką okoliczność żadnych procedur postępowania i często trzeba było samemu te procedury wymyślić i wdrożyć, została doceniona przyznaniem przez Prezydenta RP Medalu Stulecia Odzyskanej Niepodległości. Podczas wtorkowej uroczystości Burmistrz Brzeska otrzymał medal jako jeden z pięciu osób. W tej grupie było tylko dwóch samorządowców. Odznaczenie zostało wręczone podczas uroczystości Święta Wojska Polskiego, które miały miejsce w Krakowie, gdzie po wcześniejszej Mszy Św. w Katedrze na Wawelu, na Placu Matejki o godz. 11.30 odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń, a następnie apel poległych i salwa honorowa.
Burmistrz Tomasz Latocha podkreśla, że cechą lidera jest umiejętność jednoczenia ludzi, bo tylko wówczas społeczność może się rozwijać. Należy zawsze szukać tego co łączy i na tym się koncentrować, a nie wyszukiwać, często na siłę, sztucznych problemów i podziałów. Dotyczy to zarówno kierowania nawą państwową, jak przewodzenia społecznościom lokalnym: poszczególnym miejscowościom, czy też społecznościom gminnym. Członkowie każdej społeczności mają różne poglądy, sympatie i antypatie polityczne i trzeba to uszanować. Żyjemy to razem i powinniśmy się szanować, bo tylko w ten sposób możemy żyć w zgodzie i wspólnie pokonywać trudności i realizować nawet bardzo ambitne zamiary i plany.
W czasach, kiedy po 123 latach niewoli odradzała się Rzeczpospolita, jej Ojcowie Założyciele: Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Wincenty Witos, Ignacy Jan Paderewski czy Ignacy Daszyński, mimo czasem bardzo poważnych różnic jakie ich dzieliły, potrafili się zjednoczyć i działać wspólnie dla dobra odradzającej się Ojczyzny. Potrafili swoje własne dobro i cele poświęcić dobru Ojczyzny. Taki sposób myślenia bardzo mi odpowiada, bo też uważam, że dobro publiczne jest najważniejsze. Jeżeli ktoś zdecydował się poświęcić służbie publicznej, to właśnie tym powinien się kierować. Jeżeli ktoś chce dbać w pierwszym rzędzie o własne dobro, to powinien się poświęcić działalności gospodarczej i w ten sposób się realizować. Nie ma w tym nic złego, to też jest przecież jakaś forma patriotyzmu. Ja zajmuję funkcję burmistrza Brzeska i dla Brzeska będę pracował z wszystkich sił do ostatniego dnia swojej kadencji. Co będzie potem, zobaczymy, jak pokieruje los. W każdym razie odchodząc z tej funkcji chcę mieś spokojne sumienie i przekonanie, że zrobiłem wszystko co mogłem w najlepszy możliwy sposób, żeby gmina Brzesko przy mnie dobrze się rozwijała.
Podczas sesji 28 czerwca br. radni miejscy jednogłośnie udzielili burmistrzowi Brzeska Tomaszowi Latosze absolutorium za wykonanie gminnego budżetu w 2022 roku. Jak zawsze przy podejmowaniu uchwał dotyczących absolutorium z wykonania budżetu, głosowanie zostało poprzedzone odczytaniem opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej oceniającej sprawozdanie podsumowujące realizację tego budżetu. Skład orzekający Kolegium RIO podkreślił, że przy realizacji budżetu za 2022 zostały spełnione wszelkie wymogi ustawy o finansach publicznych.
Pozytywną opinię sformułowała także komisja rewizyjna wnioskująca o udzielenie absolutorium. Zanim radni przystąpili do głosowania nad absolutorium, burmistrz przedstawił raport o stanie gminy za rok 2022, w którym ujęte były wszystkie inwestycje większego i mniejszego kalibru zrealizowane w ubiegłym roku. Wiele z nich to efekt prowadzonej od początku kadencji polityki zrównoważonego rozwoju gminy.
W głosowaniu nad wotum zaufania i absolutorium dla burmistrza uczestniczyło 18 radnych i wszyscy uczestniczący w tym dniu w sesji Ray Miejskiej w Brzesku, zarówno przy podejmowaniu uchwały o udzieleniu absolutorium z wykonania przez burmistrza budżetu za rok 2022 jak i będącej konsekwencją pierwszej uchwały, uchwały o udzieleniu burmistrzowi wotum zaufania byli jednomyślni.
Po podliczeniu głosów na sali obrad rozległy się oklaski. Tomasz Latocha za każdym razem od początku obecnej kadencji otrzymuje od radnych 100-procentowe poparcie dla swoich działań.
Udzielenie wotum zaufania jest naturalną konsekwencją udzielenia absolutorium z wykonania budżetu. Burmistrz, mając rozeznanie zarówno w potrzebach gminy jak i finansowych możliwościach, co roku przygotowuje projekt budżetu, który przedstawia radnym. Od początku kadencji jest to projekt, w którym widać troskę o każde sołectwo i o każdą część miasta. Co roku kolejne zadania, począwszy od tym drobnych, a skończywszy na niezwykle ambitnych o których się mówiło od lat i na mówieniu się kończyło. Radni po dyskusjach na wszystkich komisjach przyjmują przedstawiony projekt, dokonując w nim najczęściej jedynie drobnych zmian i uzupełnień, bo projekt zazwyczaj uwzględnia wszystko to, o czym się przez cały rok mówiło i nie jest wielkim zaskoczeniem. Gdyby więc nie udzielili wotum zaufania za precyzyjne wykonanie wszystkich zadań przewidzianych w budżecie który sami uchwalili, to by oznaczało, że nie udzielają wotum zaufania samym sobie.
Burmistrz Tomasz Latocha obejmując swój urząd, od początku deklarował, że nie traktuje tego zaszczytnego stanowiska do budowania własnej chwały, tylko jako miejsca służby dla wszystkich mieszkańców, że ma świadomość, iż wybory w sposób naturalny rozbudzają różnego rodzaju emocje, niekoniecznie pozytywne. Jednak kiedy opada kurz powyborczych zmagań, nadchodzi czas ciężkiej pracy, bo dobra przyszłość buduje się w codziennym, nie zawsze medialnie atrakcyjnym, trudzie. Tak zawsze było, jest i będzie. W jednym z udzielonych wówczas wywiadów, odpowiadając na pytanie dotyczące współpracy z radnymi, którzy nie są z popierających go klubów, powiedział, że będzie dążył do współpracy, bo nie ma czasu ani ochoty na marnowanie energii na jałowe kłótnie. Trzeba przyznać, że słowa dotrzymał, i mimo początkowo trudnego okresu, nie dał się sprowokować, nie puściły mu nerwy i nie wszedł na wojenną ścieżkę z nikim, nawet jeżeli spotykał się z próbami robienia z Rady Miejskiej karykatury Sejmu, gdzie jałowe dyskusje i bezsensowne bicie piany jest żenującą codziennością, której musimy być – na nasze nieszczęście – codziennie świadkami. Radni miejscy również przekonali się, że o wiele lepiej i skuteczniej jest współpracować, podejmować wspólne decyzje i realizować je dla dobra mieszkańców gminy, niż kłócić się tylko dlatego „że jest się z opozycji’. Przecież radni miejscy, tak jak wszyscy mieszkańcy naszej gminy, są członkami tej samej społeczności. Znają się, uczestniczą w tych samych imprezach, spotykają się na co dzień w różnych sytuacjach życiowych. Zdecydowanie łatwiej jest żyć, będąc w zgodzie, niż wyszukiwanie sobie na siłę problemów. To – cytując klasyka – „oczywista oczywistość”. Po kilku latach, radni przekonali się, że bicie piany i rozbłyskiwanie na sesjach pod adresem burmistrza, różnego rodzaju, nie zawsze wysokiego lotu filipikami jest trochę żenujące i „szkoda czasu i atłasu” na takie dziecinne zachowanie, bo jest wręcz przeciwskuteczne. No i bardzo słusznie. To świadczy, że radni są jednak osobami poważnymi i nie dają się nakręcać. Przecież można mieć swoje odmienne poglądy polityczne, a równocześnie na gminnym podwórku zgodnie współpracować nad rozwiązywaniem naszych wspólnych spraw z troską i odpowiedzialnością.
Samorządowi tej kadencji przyszło pracować w wyjątkowo trudnych czasach. Burmistrz i radni musieli się zmierzyć z wyzwaniami jakich nie doświadczali ich poprzednicy. Czas bezprecedensowego „zatrzymania” gospodarki i całego życia społecznego ze względu na covid-19, następnie wojna na Ukrainie i największe w okresie powojennym wyzwanie logistyczne związanie z przyjęciem ogromnej liczby uchodźców, i jeszcze na dokładkę gwałtowny wybuch inflacji nie widzianej w takim rozmiarze od czasów osławionej balcerowiczowskiej transformacji. Z tym wszystkim trzeba sobie było poradzić. Można by się oczywiście było kłócić i skakać sobie do oczu, tylko w czym by to pomogło? Co byśmy zyskali, gdybyśmy do tych wszystkich nieszczęść, dołożyli jeszcze wzajemną nienawiść?
Na szczęście w naszej gminie to się nie stało – zarówno burmistrz jak i wszyscy radni stanęli na wysokości zadania i wspólnie pracowali, nad znalezieniem możliwie najlepszych rozwiązań dla piętrzących się trudności. To jest właśnie cecha ludzi dojrzałych. Możemy się różnić, ale jak trzeba się zabrać do roboty, bo bida na horyzoncie, to nikt nie strzela dziecinnego focha forever, tylko po prostu pomaga na ile tylko może. Radni mają swoje niełatwe obowiązki, które powierzyli im mieszkańcy, udzielając właśnie tym osobom swojego zaufania w czasie wyborów. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo i przyjemnie, ale też nikt nikogo nie zmuszał na siłę do bycia radnym. Mieszkańcy oczekują współpracy i wyników, a wszelkiego rodzaju kłótnicy nie mają pozytywnego odbioru.
W imieniu radnych podziękowania i gratulacje złożyła burmistrzowi przewodnicząca Rady Miejskiej Maria Kądziołka, która między innymi powiedziała: – Składając gratulacje, wiążemy nadzieję z tym, że wysiłek Pana burmistrza, zastępcy burmistrza i Pani skarbnik, jak również wszystkich pracowników Urzędu Miejskiego, jednostek organizacyjnych, Miejskiego Ośrodka Kultury, spółek gminnych, owocować będzie także w kolejnych latach, bowiem zrealizowane teraz inwestycje będą służyć kolejnym pokoleniom mieszkańców naszej gminy. Udowodnił Pan, że jest burmistrzem skutecznym, potrafiącym realizować projekty, podejmować śmiałe decyzje, starającym się jednoczyć, a nie dzielić. Miniony rok, już jako kolejny, był rokiem szczególnym, w którym wszyscy zostaliśmy poddani wielkim próbom – solidarności, pomocy, otwartych serc. Życzymy wytrwałości oraz pełnej realizacji zobowiązań i oczekiwań mieszkańców miasta i gminy Brzesko.
Można powiedzieć, że to krótkie podsumowanie jest wręcz perfekcyjne. Efekty zgodnej współpracy burmistrza, radnych, oraz wszystkich jednostek organizacyjnych gminy, które wprowadzają w życie podjęte decyzje, czyli powodują że „słowo staje się ciałem” będą służyć obecnym i kolejnym rocznikom i pokoleniom mieszkańców naszej gminy. Warto mieć w nich swój udział i zapisać się w naszej lokalnej historii jako osoba, która je tworzyła niż krytykowała.
Uczniowie Publicznej Szkoły Podstawowej nr 3 w Brzesku zdobyli III miejsce w odbywającym się w Gdyni Ogólnopolskim Konkursie „Odyseja Umysłu”, będącym krajowym finałem międzynarodowego projektu o tej samej nazwie.
„Odyseja Umysłu” to program edukacyjny, którego celem jest rozwijanie u dzieci i młodzieży szeregu kompetencji kluczowych, między innymi kreatywnego i krytycznego myślenia, inicjatywności i innowacyjności, uważności, empatii i kooperacji. W Polsce realizowany jest od 32 lat. Każdego roku jego uczestnicy mogą sprawdzić się w rozwiązywaniu interdyscyplinarnych zadań, wykorzystując wiedzę zdobytą w szkole w praktyce, dając wyraz swojej pomysłowości w ramach określonych ograniczeń czasowych, budżetowych i regulaminowych. Odyseusze uczą się marzyć odważnie i w oparciu o cele, myśleć samodzielnie i nieszablonowo, tworzyć rozwiązania oryginalne i efektywne. Udział w projekcie pozwala im łamać schematy i przyzwyczajenia. Uczy też działania zespołowego, w którym ważna jest otwartość na pomysły i opinie innych. Odyseusze współpracując w grupie nabierają szacunku i zaufania do ludzi o odmiennych poglądach i temperamentach. Nabyte i doskonalone podczas trwania projektu cechy pozostają już na zawsze. Pozwalają maksymalnie wykorzystywać indywidualne talenty oraz zainteresowania wszystkich uczestników, które w zespołowej pracy przynoszą wspaniałe efekty, a przede wszystkim satysfakcję z dobrze wykonanych zadań.
W tegorocznej edycji „Odysei Umysłu” uczestniczyło blisko dwa tysiące uczniów z całej Polski. Szkołę Podstawową nr 3 w Brzesku reprezentowała drużyna w składzie: Lena Lewandowska, Karolina Madej, Amelia Mrówka, Magdalena Wójcik, Tomasz Fidelus , Marcel Jakubas i Leonard Popiela. Ich trenerkami były Agnieszka Dzieńska i Katarzyna Zelek. Przygotowany przez grupę krótki spektakl znakomicie mieścił się w zakresie tzw. Problemu 3 „Twoja Troja” (każdy zespół miał do wyboru jeden z pięciu konkursowych problemów).
Wszystkie grupy biorące udział w ogólnopolskim finale musiały zmierzyć się także z obowiązkowym Problemem Spontanicznym. Jest to niepowtarzalne zadanie-niespodzianka, którego trudność polega na tym, że Odyseusze do ostatniej chwili nie znają jego treści, a na rozwiązanie go mają zaledwie kilka minut.
Wszystkie grupy biorące udział w ogólnopolskim finale musiały zmierzyć się także z obowiązkowym Problemem Spontanicznym. Jest to niepowtarzalne zadanie-niespodzianka, którego trudność polega na tym, że Odyseusze do ostatniej chwili nie znają jego treści, a na rozwiązanie go mają zaledwie kilka minut.
Dla grupy z Brzeska wyjazd ten był też okazją do poznania ciekawych miejsc w Trójmieście. Trójkowi Odyseusze po obowiązkowych zajęciach związanych z konkursem zwiedzili między innymi Gdańsk, Sopot i Gdynię. Byli na zamku w Malborku, w Akwarium Gdyńskim, w Centrum Nauki Experyment oraz w kinie 7D.
Dyrekcja, nauczyciele i sami uczestnicy konkursu za naszym pośrednictwem składają podziękowania wszystkim, którzy pomogli im w tej wspaniałej przygodzie:
Wyjazd na finał nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie Pana Tomasza Latochy Burmistrza Brzeska, któremu z całego serca dziękujemy. Dziękujemy innym życzliwym firmom i instytucjom: Panu Edmundowi Lesiowi – PrezesowiPrzedsiębiorstwa Budowlano-Handlowo-Transportowego „Edmund Leś”, Panu Dominikowi Chamiole – Prezesowi firmy PAGEN Sp. z o.o.,Panu Jackowi Pukalowi – Prezesowi firmy PROSTER Sp. z o.o.. Dzięki Wam mogliśmy uczestniczyć w tym niezwykłym międzynarodowym konkursie.