Wybory samorządowe zostały formalnie ogłoszone. Od dziś startuje bardzo dynamiczny kalendarz wyborczy.
Termin głosowania został ustalony na 21 października a druga tura wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast na 4 listopada. To oznacza, że za niecałe 10 tygodni wybierzemy ludzi którzy pokierują rozwojem naszej społeczności przez okres najbliższych pięciu lat. Pięć lat, to w dzisiejszych czasach dynamicznych zmian okres bardzo długi. Widzimy jak wszystko się dookoła zmienia w błyskawicznym , oszałamiającym wręcz tempie. Możemy w tych zmianach uczestniczyć i korzystać z nich, albo patrzeć jak korzystają inni. Świat nie będzie na nas czekał. Poruszając się po wyboistej drodze rozwoju są tylko dwie możliwości – albo zostawiasz za sobą kurz, albo go łykasz.
Te pięć lat zdeterminuje nasz rozwój – albo staniemy się centrum życia, w tym i gospodarczego, naszego regionu, albo po prostu na trwale się zmarginalizujemy, staniemy się prowincją, zafajdanym zastodolem, małą senną mieścinką skąd wszyscy wyjeżdżają.
W porównaniu z sąsiadami jesteśmy zapóźnieni co najmniej o kilka lat. Podczas kiedy inni wykonali benedyktyńską pracę pozyskując wszelkie niezbędne pozwolenia, skutecznie zabiegali i otrzymali milionowe dotacje na przygotowania swoich stref aktywności gospodarczej, wreszcie zachęcili przedsiębiorców do zainwestowania u siebie setek milionów złotych w nowe zakłady pracy budowane od podstaw, w gminie Brzesko kierownik promocji Krzysztof Bigaj zachwala zalety ciszy i spokoju i tego że fajnie sie żyje w gminie, bo jest „bezpiecznie”. Tak jakby w nowej fabryce mieli być zatrudnieni nie normalni mieszkańcy gminy Brzesko, tylko jacyś przestępcy. Po fantastycznych terenach na Buczu, które mogłyby stać się naszym zagłębiem przemysłowym i przysłowiową „żyłą złota”, biegają zające i dziki, a obecny burmistrz Grzegorz Wawryka od lat bez cienia żenady opowiada jakim to jesteśmy liderem rozwoju i wskazuje na Pomianowski Stok. Tak jakby kilka sklepów można było porównać do ogromnej fabryki koncernu Mabuchi, która się właśnie buduje w Bochni i ma dać ponad czterysta nowych miejsc pracy. A przecież to nie jedyna inwestycja w Bocheńskiej Strefie Aktywności Gospodarczej.
Kiedy w Brzesku była ostatnio inwestycja o takich rozmiarach? Chyba w czasach kiedy o brzeskie sprawy zabiegał śp. Wincenty Zydroń, którego obecni radni potraktowali jak psa uznając, że nie jest godny być w Brzesku Patronem nawet małej uliczki. Wydają pieniądze które przynoszą co roku zakłady wybudowane dzięki Wincetemu Zydroniowi, ale poszanować człowieka nie potrafią – taki to już honor i sprawiedliwość u tych ludzi. Kiedyś zbiorą owoce swoich czynów i ich życie zostanie ocenione dokładnie w taki sam sposób w jaki oni ocenili i potraktowali śp. Wincentego Zydronia – to nieuniknione.
Doszło do tego, że dorobiliśmy się opinii gównianej gminy. Tę opinię wyraził jeden z bliskich współpracowników Grzegorza Wawryki, a Wawryka nie tylko nie protestuje, ale wręcz broni kumpla zajadle wilczyca swoich młodych.
Gmina Bochnia, zarówno wiejska jak i miejska pozyskały wielkich inwestorów, którzy zainwestowali na ich terenie setki milionów. Dadzą setki miejsc pracy, na rynek trafi setki wypłat każdego miesiąca, ożywi się handel, budownictwo, usługi, do gminnej kasy wpłynie miliony złotych dodatkowych podatków. W strefie przemysłowej w gminie Szczurowa prace też idą pełną parą. W Gminie Borzęcin zapowiadają nawiązanie współpracy z inwestorami mającymi dać aż 600 nowych miejsc pracy! A co w Brzesku? Ano nic, jesteśmy podobno potęgą, a wszystkie samorządy, jak powiat długi i szeroki, nam serdecznie zazdroszczą.
Najgorsze, że Grzegorz Wawryka i jego koledzy, nie widzą najmniejszego problemu. Nie zrobili kompletnie nic, aby uruchomić Strefę Gospodarczą, nie pozyskali na ten cel nawet dziesięciu groszy, nie wykonali żadnych prac przygotowawczych aby taką inwestycję uruchomić. A przecież to zajmuje kilka lat! Nawet gdyby teraz podjąć się tego zadania, to jesteśmy już kilka lat zapóźnieni, utraconych szans już nikt nam nie wróci.
Zresztą czy Grzegorz Wawryka i jego koledzy z podwórka wiedzieliby jak się za to zabrać? Bardzo wątpliwe. Jeżeli do tej pory nie wiedzieli jak, to i później też nie będą wiedzieli. Gdyby ten układ towarzyski pozostał na kolejne pięć lat, to wszystko pozostanie po staremu, bo ta ekipa nic nie zbuduje. Rządzą już dziesięć lat i widać, że jedynym ich zmartwieniem jest utrzymać się przez kolejne lata na stołkach – byle do emerytury. Nie ma żadnej wizji rozwoju gminy i nie ma ludzi którzy by potrafili taką wizję wprowadzić w życie.
Żeby wypromować gminę Brzesko jako miejsce atrakcyjne dla inwestorów, nie wystarczy poprzebierać się we frak i po remizach strażackich podrygiwać i śpiewać „przepijemy naszej babci majtki w kratę”.
Stajemy się sypialnią już nie tylko dla Krakowa, ale w niedługim czasie również Bochni, Szczurowej czy Borzęcina. Wygląda na to, że kolega Grzegorza Wawryki ma rację nazywając gminę Brzesko gównianą gminą. Tylko oczy my, mieszkańcy, musimy się na to godzić? Czy musimy pokornie przyjmować fakt, że kilku chłopców (i dziewczynek) chce sobie naszym kosztem urządzić wygodne i dostatnie żyćko? Może niech wsiadają do Szwagropola, Vojagera albo do pociągu, i – tak jak setki innych Brzeszczan codziennie to robi – jadą do roboty do Krakowa. Niech poczują czy to takie wspaniałe, jak do Brzeska wraca się wyłącznie po to, żeby się przespać.
Za dziesięć tygodni będzie okazja żeby to zmienić. Nie możemy zmarnować tej okazji, bo nic tak bardzo się nie mści jak stracone okazje. Potrzebni są ludzie którzy potrafią widzieć więcej niż czubek własnego nosa. Dla których gmina to rzecz wspólna, a nie prywatny folwark do wpychania swoich niekompetentnych kumpli i różnego rodzaju pociotków na stanowiska.
Jan Waresiak
PS. Od czwartku uruchomiona zostanie sonda dotycząca Państwa opinii na temat tego czy Grzegorz Wawryka powinien być dalej burmistrzem Brzeska. Jej wyniki będą ogłaszane codziennie aż do dnia ciszy wyborczej.