Mama Antosia prosi o pomoc, niech nasze serca nie będą obojętne

0
260

Szanowni Państwo

Na progu Wielkiego Tygodnia przedstawiamy Wam prośbę mamy Antosia Pukala. Poświęćcie kilka minut żeby ją przeczytać i trochę czasu żeby poczuć przerażającą „ciemną dolinę” i rozpacz mamy która patrzy na swoje cierpiące dziecko. Wydajemy przecież tyle pieniędzy, na Święta kupimy tyle jedzenia i tak wiele się zmarnuje. Może znajdzie się parę złotych, które podarujecie małemu Antosiowi? Może w tym Wielkim Tygodniu, kiedy odwiedzimy kościoły, aby w ciszy i kontemplacji zanosić własne intencje, prosić o błogosławieństwo na kolejny dla siebie i swoich bliskich, których tak kochamy, kiedy będziemy dziękować za otrzymane łaski, dziękować za zdrowie, znajdzie się też kilka minut, aby pomodlić się o zdrowie dla małego chłopczyka którego nie znamy osobiście? Opis pochodzi z uruchomionej zbiórki na Siepomaga.pl, a link do zbiórki znajduje nie tekście na dole. Niech mottem Waszej decyzji bedą słowa Alberta Schweitzera „To co możesz zrobić, jest tylko maleńką kroplą w ogromie oceanu, ale jest właście tym, co nadaje sens Twojemu życiu”.

 

Jego życie dopiero się zaczęło! Jest taki malutki, delikatny – mój maleńki synek, którego pierwszy roczek to gehenna walki o życie! 

Jako mama Antosia ze wszystkich sił błagam Was o pomoc! Mój synek dostał jedną z najstraszniejszych diagnoz jakie może sobie wyobrazić rodzic – guz mózgu! Kiedy lekarz powiedział te słowa, nasze życie się zawaliło! Od tego dnia praktycznie bez przerwy jesteśmy razem w szpitalu – idziemy przez to piekło i mamy tylko jeden cel – uratować Antosia z objęć nowotworu!

Synek urodził się zupełnie zdrowy. Był taki malutki, bezbronny. Czułam, że mam ochotę chronić go przed całym złem tego świata. Ani przez chwile nie sądziłam, że przyjdzie dzień, kiedy nie będę umiała go uratować. Dzisiaj jest ten czas, kiedy muszę walczyć o jego życie, ale bez pomocy nie dam rady!

Antoś zaczął ulewać pokarm, ale przecież to się zdarza. To był właściwie pierwszy i zarazem jedyny symptom choroby. Rutynowe badanie USG przez ciemiączko pokazało coś więcej. Antoś miał w tym momencie już zaawansowane wodogłowie. Bez słowa zostaliśmy skierowani na pilny rezonans główki. W dniu badania zawalił nam się świat! Państwa synek ma guza mózgu umiejscowionego w tylnej części główki. Potrzebna jest pilna operacja, ale nie wiemy, co zastaniemy po otwarciu główki. 

Pamiętam dzień, kiedy czekaliśmy na oddziale, a nasze maleństwo było operowane na bloku operacyjnym. Operacja trwała 8 godzin, a lekarze robili wszystko by wyciąć z główki naszego synka całego guza. Niestety nie udało się! Lekarze potwierdzili, że guz jest ogromnie niebezpieczny (Medulloblastoma lV stopnia). Udało się też założyć Antosiowi specjalny cewnik, który odprowadza płyn z główki do brzuszka. Jak się okazało, część guza została i w każdej chwili może zacząć odrastać lub dawać przerzuty!

Jedyne co w tej chwili lekarze mogą zaproponować, to chemioterapia, która, póki co nie przynosi należytych efektów. W tej chwili zaplanowane mamy 18 miesięcy chemii, która zabija nie tylko nowotwór, ale i maleńki organizm Antosia.  

Każdą godzinę jestem przy moim synku, wycieram łzy, i trzymam go za rąćzkę kiedy przez wenflon kapie chemia. Jednocześnie wiem, że to nie wystarcz, by go uratować. Od chemioterapii nasz synek w cudowny sposób nie wyzdrowieje. Owszem, chemia zahamuje rozrost guza, ale nie wyleczy Antosia. Potrzebujemy czegoś więcej…

Do pełni wyzdrowienia Antoś potrzebuje kosztownej protonoterapii, którą przeprowadza się za granicą, w Niemczech. W Polsce tak małe dzieci nie mają takiego leczenia, a im dłużej czekamy, tym szanse synka maleją.

Obowiązkiem matki jest walczyć o życie dziecka, strzec go i robić wszystko by je chronić. Jako mama błagam Was o ratunek dla Antosia, mojego małego synka, który nie skończył jeszcze roczku. Musimy zebrać ogromną kwotę, by w momencie, kiedy otrzymamy zielone światło z kliniki, być gotowym na podjęcie leczenia. Ta choroba to koszmar, przez który musimy jakoś przejść. To, co do tej pory było normalnym życiem – w kilka miesięcy stało się największym marzeniem. 

Chcę, by w przyszłości mój synek powiedział do mnie mamo, by miał okazję dorosnąć, by kiedyś w przyszłości obtarł sobie kolana, lub by rozbolał go ząb. Takie prozaiczne rzeczy to największe szczęście, jakie może wyobrazić sobie mama dziecka z oddziału onkologii. 

Pomóżcie nam…

https://www.siepomaga.pl/antoni-pukal?fbclid=IwAR2mSTuZYsKzprv6UCtlnaFVhbnFbBtkpBTaI0KDdoehOxuaWg0o79Qbh2k

Mama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj