W wielu sklepach personel odmawia obsługiwania Klientów którzy nie zasłaniają ust i nosa. Nie interesuje ich wyjaśnienie, że określona osoba nie może zasłaniać dróg oddechowych ze względu na stan zdrowia. W niektórych sklepach obsługa stara się jakoś wytłumaczyć klientom, że robią to wyłącznie dlatego że boją się ogromnych kar jakimi grozi im Sanepid. Starają się, w miarę możliwości, nie zrażać do siebie Klientów, którzy poirytowani, w emocjach zapowiadają że „ich noga więcej nie postanie” w tak niegościnnym sklepie i zwalają całą winę na Sanepid. Są jednak sklepy gdzie nie stosuje się żadnego wyjaśnienia, po prostu klienci zwyczajnie traktowani są z buta i albo od razu przy wejściu są zatrzymywani, albo jeżeli jakimś cudem uda im się wejść, przy kasie kasjerka odmawia skasowania zakupów jeżeli klient nie założy maseczki. Siedzi co prawda za oddzielającą ją od klienta pleksą, na głowie ma dodatkowo założoną przyłbicę, więc Klient musiałby chyba zionąć ogniem niczym Bazyliszek, żeby się jej coś mogło stać, ale kategorycznie żąda aby klient jeszcze nałożył maseczkę. Nie interesuje jej że Klientka ma astmę, „nic się Pani nie stanie przez tę minutę” – mówi bezczelnie. Jak widać nie chodzi o żadne zabezpieczenie, tylko o zwykły rytuał, któremu klient musi się poddać, bo tak i już.
Jest to działanie absolutnie bezprawne. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 15 kwietnia 2020 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, w § 18, ust.2, pkt. 3 mówi: nie stosuje się w przypadku osoby która nie może zasłaniać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia……okazanie orzeczenia lub zaświadczenia w tym zakresie nie jest wymagane;
http://dziennikustaw.gov.pl/D2020000067301.pdf
Nikt nie ma prawa zmuszać kogokolwiek do działania na szkodę swojego zdrowia przez zmuszanie do kneblowania oddechu, zwłaszcza teraz kiedy robi się gorąco, a z powodu zmiennej pogody zmienia się ciśnienie, co dla wielu jest poważnym obciążeniem. Różne mogą być sytuacje – ludzie mają astmę, niewydolność krążenia, problemy z sercem itp. Ludzi takich naprawdę jest wiele. Większość zakłada te maseczki bo się zwyczajnie boi. Inni mówią, że nie będą się przed nikim tłumaczyć, więc wolą założyć maseczkę choć ciężko im oddychać.
Nie dziwi że nie ma obowiązku okazywania zaświadczeń. Nikt nie może być zmuszany przez byle kogo, żeby się dzielił z nim informacjami na tematy tak osobiste jak własny stan zdrowia, która to wiedza mogłaby potem być przedmiotem np. różnych sensacyjnych sms-ów i „w tajemnicy” przekazanych znajomym informacji na mesengerze. Wiesz, Maryśka ma…….. (taką to a taką chorobę), widziałam zaświadczenie od lekarza, tylko nie mów nikomu.
W stanie zagrożenia epidemiologicznego, jaki mamy obecnie ogłoszony, który nie jest jednym ze stanów nadzwyczajnych, nałożenie powszechnego obowiązku zasłaniania ust i nosa, a więc obowiązku dotyczącego wszystkich, jest pozbawione podstaw prawnych, a więc jest zwyczajnie bezprawne. Taki obowiązek może być nałożony wyłącznie na osoby chore i podejrzane o zachorowanie. Mówi o tym art. 46b, pkt 4ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi”
Pewnie będzie to przedmiotem niejednego procesu, bo chyba nikt nie ma złudzeń że w 38 milionowym społeczeństwie wszyscy będą bez protestu znosić trwające „do odwołania” ograniczenie wolności wydane bezprawnie.
Bezprawne i noszące znamiona szykan jest zmuszanie wszystkich ludzi np. choćby właśnie w sklepach, do zakładania masek pod groźbą specyficznej kary jaką jest odmowa obsłużenia w przypadku jeżeli ktoś maseczki nie chce założyć. Jeżeli przywołanie wyżej rozporządzenie, chociaż bezprawnie nałożyło na wszystkich obowiązek zasłaniania ust i nosa „do odwołania”, jednak przewidziało wyjątki i – co oczywiste – nie nałożyło obowiązku przedstawiania żadnych dokumentów potwierdzających stan zdrowia, to tym bardziej żaden właściciel sklepu nie ma prawa ograniczać wolności obywateli wprowadzając swoje własne bezprawne sankcje.
Jan Waresiak