„Kwiaty” dla Weroniki

0
161

Dzięki spektakularnym zbiórkom podejmowanym przez harcerzy, dramatyczna walka o uratowanie wzroku Weroniki Zaleśnej stała się powszechnie znana, dzięki pomocy tysięcy ludzi, jest szansa, że leczenie przyniesie pozytywne rezultaty. Ich pierwsze efekty już widać. Aby zatrzymać postępującą w dramatycznym tempie degradację zdrowia, w tym utratę wzroku, który gwarantuje jedyny sposób komunikowania się z Weroniką, konieczne było podjęcie innowacyjnej i eksperymentalnej terapii komórkami macierzystymi. Jest to terapia która dopiero znajduje się w fazie testów, ale okazało się że przypadku Weroniki daje fantastyczne rezultaty. Postęp choroby został zatrzymany, Weronika może spać, nie jest agresywna, co jeszcze niedawno było prawdziwym koszmarem dla wszystkich domowników. Jest szansa, że odbudowane zostaną nerwy wzrokowe, co pozwoli poprawić widzenie, a tym samym i sposób komunikacji  Weroniki ze światem zewnętrznym. Niestety ta terapia jest bardzo kosztowna. Aby pokryć wszystkie koszty zaplanowanego przez lekarzy leczenia, trzeba aż 186 tysięcy złotych. Taka kwota dla przeciętnej rodziny jest po prostu nieosiągalna. Mama rozpoczęła wielką akcję poszukiwania środków: pukała do wielu drzwi, prosiła pisała setki błagalnych listów. Efekt był naprawdę skromny. Jest tyle chorób, tyle ludzi prosi o wsparcie. Ludzie wzruszają się jak widzą małe dzieci, ale Weronika nie jest już małym dzieckiem, nie ma więc wielkich szans aby przebić się w ostrej konkurencji. Kiedy na dodatek okazało się że koszty terapii wzrosły z początkowo planowanych 136 tysięcy aż do 186 tysięcy, mama która walczyła jak lwica, popadła w rozpacz. Straciliśmy wszelką nadzieję – powiedziała. Wtedy właśnie poszedł a lokalnej prasie artykuł „Nie pozwólmy umrzeć nadziei” a fantastyczni harcerze ze Szczepu im. Państwa Podziemnego z Jadownik podjęli się zbiórki środków na leczenie Weroniki. Kwestowali z puszkami w sklepach w całej gminie. Zbiórka przeszła wszelkie oczekiwania. Mieszkańcy naszej gminy okazali się ludźmi o ogromnym sercu i wrażliwości. Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje fakt, że pieniądze zbierali harcerze, którzy cieszą się wielkim poważaniem i wiarygodnością. To oni w znacznej mierze uwiarygodniali zbiórkę, co bez wątpienia przyczyniło się do tak pozytywnego odzewu mieszkańców. Kolejny raz okazało się, że nadzieja tak naprawę nigdy nie umiera. Zebrana została kwota która umożliwiła podjęcie leczenia. Jeszcze sporo brakuje, ale jest nadzieją że wszystko skończy się dobrze. Do środków zebranych przez harcerzy dochodzą jeszcze spontaniczne inicjatywy prywatne: a to sąsiedzi uzbierali wspólnie pewną kwotę, a to ktoś podarował swoją premię otrzymaną w pracy, ktoś słynną ”trzynastą emeryturę”. Do tego łańcucha ludzi dobrej woli dołączyli Kasia i Łukasz, którzy właśnie rozpoczynają nowy etap swojego życia przez zawarcie związku małżeńskiego. Poruszeni historią Weroniki, a zwłaszcza ogromną miłością mamy, która całe swoje życie poświęciła córce, postanowili poprosić swoich gości weselnych, aby zamiast kupowania zwyczajowych kwiatów, przeznaczyli te pieniądze na pomoc w leczeniu Weroniki. Był to odruch spontaniczny. Potwierdzając telefonicznie przybycie gości na ślub i przyjęcie weselne, szczegółowo wyjaśniali każdemu skąd taka prośba i kim jest Weronika. Faktycznie, kwiatów na weselu nie było. Jedynym bukietem był ten który Kasia w drodze z kościoła do lokalu weselnego złożyła na grobie swojej zmarłej mamy. Pozostali goście uszanowali prośbę państwa młodych i przybyli na uroczystość bez kwiatów. Kiedy po złożeniu tradycyjnych życzeń ogłoszone zostało, że jeżeli ktoś chciałaby wesprzeć leczenie chorej dziewczynki, to państwo młodzi serdecznie zapraszają, goście ruszyli od stołów i każdy złożył do specjalnie wystawionego w tym celu  koszyka swoją kwotę przeznaczoną na weselny bukiet kwiatów. Odzew był naprawdę wspaniały, byliśmy mile zaskoczeni, chyba wszyscy goście coś dali – mówią wzruszeni młodzi małżonkowie. W ten sposób udało się zebrać całkiem sporą kwotę, którą przekazaliśmy mamie Weroniki. Jesteśmy szczęśliwi, że nasi goście: członkowie naszych rodzin i przyjaciele zaproszeni na nasz ślub tak wspaniale podeszli do naszej prośby. Kwiaty to oczywiście miły wyraz pamięci, ale przecież szybko zwiędną i trzeba je będzie wyrzucić, a dzięki przeznaczeniu kwoty stanowiącej ich równowartość dla Weroniki, można spowodować, że te pieniądze będą służyły większemu dobru. Kiedy zobaczyliśmy filmik promujący zbiórkę dla Weroniki, a zwłaszcza wypowiedź lekarki opisującą w jakim stanie  była Weronika i jak bardzo jej to leczenie pomaga, postanowiliśmy choć trochę jej pomóc. Podziwiamy całą rodzinę Weroniki, a zwłaszcza jej mamę, która całe swoje życie podporządkowała opiece nad córką. To przykład niezwykłej miłości matki. Właściwie to nawet trudno sobie wyobrazić jej ogrom. Ta miłość pozwala jej podejmować ogromny trud każdego dnia, trud, który nie ma końca. Pomóc takim ludziom, to zaszczyt. Kiedy patrzymy na mamę Weroniki, jej codzienną opiekę nad córką, walkę o zdobycie pieniędzy na leczenie, to widać jak wiele szczęścia mamy w życiu ciesząc się zdrowiem. Ludzie często tego nie doceniają, gonią za najnowszymi telefonami, tabletami, chcą jeszcze lepszy model samochodu, a przecież są wspaniale wyposażeni mając siły i zdrowie. Jest za co dziękować i cieszyć się tym. Chcielibyśmy, aby i inni młodzi ludzie zaczynając nowy etap swojego życia, zdecydowali się podzielić swoim szczęściem i wsparli kogoś, kto naprawdę potrzebuje pomocy. Jest tyle różnych potrzeb. Warto poświęcić równowartość weselnych bukietów na coś naprawdę ważnego. Rzadko zdarzają się wielkie okazje życiu aby zrobić coś spektakularnego, jakieś wielkie dobro, ale te małe okazje zdarzają się codziennie, warto je wykorzystywać. Życie przecież składa się właśnie z tych małych okazji. To co możemy zrobić, to jedynie mała kropla w ogromie oceanu, ale to właśnie ta kropla nadaje sens naszemu życiu.

Kiedy podjechaliśmy na chwilę żeby przekazać te pieniądze, mama Weroniki opowiedziała nam pokrótce o tym jak wygląda ich codzienne życie i walka o zdrowie, a właściwe, o poprawę zdrowia, bo całkowite wyleczenie jest – niestety – niemożliwe. Dziękując powiedziała, że życzy nam szczęścia na nowej drodze życia i żebyśmy mieli zdrowe dzieci. Takie życzenia od matki która w życiu tyle przeszła i jak mało kto wie, co znaczy mieć zdrowe dziecko, są dla nas szczególnie cenne i naprawdę poruszające. Cieszymy się, że mogliśmy dołożyć swój mały udział w pokryciu kosztów leczenia Weroniki, że mogliśmy dodać naszą małą kropelkę do ogromu oceanu.

Jan Waresiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj