Sto lat miłosierdzia

0
118

Dom Pomocy Społecznej dla dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie w Brzesku, powszechnie znany jako Ochronka, prowadzony jest przez Siostry Służebniczki Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej – Służebniczki Starowiejskie już od stu lat. Przez ten wiek razem z dramatycznymi losami Polski i brzeskiej społeczności przechodził on różne koleje losu i na stałe wpisał się w krajobraz naszego miasta. W świadomości Brzeszczan Ochronka istniała od zawsze i doprawdy trudno sobie wyobrazić czas, kiedy Ochronki nie było, jak również taką sytuację, że Ochronki mogłoby kiedyś w Brzesku nie być.

Początkowo pomyślany jako dom dla osieroconych dzieci pełnił taką funkcję przez cały okres międzywojenny, okres II Wojny Światowej oraz pierwsze lata powojenne – okres stalinowskiego terroru. Od roku 1952 stał się placówką obejmującą swoją opieką dzieci i młodzież niepełnosprawną intelektualnie. W ten sposób władza komunistyczna chciała osiągnąć dwa cele: 1. Pozbawienie Kościoła wpływu na wychowanie dzieci i kształtowanie ich światopoglądu i 2. Pozbycie się „problemu” w postaci młodzieży upośledzonej umysłowo, niejednokrotnie w stopniu bardzo głębokim, którą „podrzucono” instytucjom prowadzonym przez zgromadzenia zakonne. W ten sposób od 67 lat Siostry Służebniczki Starowiejskie sprawują posługę dla tych najbardziej potrzebujących i bezradnych tych, którzy nie mają jak się odwdzięczyć, bo często nawet nie rozumieją co się wokół nich dzieje. Ten wybór właściwie nie był Ich wyborem. Został im narzucony siłą przez komunistyczny reżim, ale Pan Bóg potrafi się posłużyć nawet komunistą i z każdego zła potrafi wyprowadzić dobro.

W Ochronce znajduje swój dom 50 podopiecznych. Chociaż teoretycznie podopieczni powinni w DPS pozostawać najwyżej do 30 roku życia, to jednak są tacy, którzy dawno ten wiek przekroczyli i nadal w Ochronce mieszkają. Jak można by ich przenosić gdzieś indziej, jeżeli to właśnie ten Dom jest jedynym domem, jaki znają, do jakiego się przyzwyczaili, który traktują właśnie jak swój dom? To byłoby po prostu nieludzkie. Dlatego właśnie zostają, bo tu jest ich świat, ich dom i ich rodzina.
Do Ochronki są przyjmowani podopieczni w różnym stanie zdrowia. To nie tylko niepełnosprawność intelektualna, ale również prawie zawsze mniejsza lub większa niepełnosprawność fizyczna. Są podopieczni tzw. leżący, czyli tacy, którzy wymagają całodobowej opieki: karmienia, kąpania itp., ponieważ nic nie są w stanie sami wokół siebie zrobić. Są podopieczni poruszający się wyłącznie na wózkach, są tacy, którzy sami się poruszają, ale i tacy, których stopień sprawności jest prawie normalny a stopień niepełnosprawności intelektualnej taki, że czują się jak prawdziwi współgospodarze swojego domu. Przejmują się pracami w ogródku i wszystkimi sprawami, którymi prawdziwy i troskliwy gospodarz powinien się w domu zajmować.

Niektórzy podopieczni, zanim trafili do Ochronki, przeszli w swoich środowiskach prawdziwą gehennę. Byli niesłychanie zaniedbani, fizycznie zdegradowani. W Ochronce dla każdego opracowywany jest indywidualny plan rehabilitacji, bo Ochronka to nie jest jakaś ponura przechowalnia nikomu niepotrzebnych niepełnosprawnych dzieci. To miejsce, gdzie te dzieci i młodzież po prostu żyją, a siostry robią, co mogą, aby to życie było jak najbardziej świadome i maksymalnie zbliżone do normalnego. Każdy wie, jak wiele może zdziałać dobrze opracowana, konsekwentnie i we właściwym czasie przeprowadzona rehabilitacja. Proces degradacji fizycznej się powstrzymuje, a w wielu wypadkach można nawet uzyskać znaczną poprawę stanu zdrowia. Rehabilitacji poddaje się więc setki osób w otwartej służbie zdrowia np. w szpitalu czy też innych funkcjonujących na naszym terenie wyspecjalizowanych placówkach i każdy docenia pracę rehabilitantów. Dokładnie tak samo jest z podopiecznymi Ochronki. Oni też odczuwają pozytywne skutki nieustannie prowadzonej rehabilitacji. Bywały przypadki, że dzieci przywiezione do Ochronki w takim stanie, że np. poruszały się tylko na kolanach. Po kilku miesiącach wytrwałej rehabilitacji wstały na nogi, mogą poruszać się samodzielnie. To ogromny sukces i poprawa komfortu życia. Okazuje się, że można. Trzeba tylko, czy może „aż”, cierpliwości i konsekwencji. Nic nie dzieje się samo, za każdym, nawet najdrobniejszym sukcesem, stoi codzienna benedyktyńska praca sióstr i rehabilitantek.

Chociaż Ochronka działa w naszym mieście już sto lat i od stu lat siostry Służebniczki NMP prowadzą swoją posługę, to wielu z nas, chociaż przecież wie, gdzie Ochronka się znajduje, nie bardzo ma pojęcie, na czym polega praca Sióstr i świeckiego personelu, oraz z jakimi wyzwaniami muszą się zmagać w swojej codziennej posłudze. Ochronka zawsze miała swoich wiernych przyjaciół, którzy pomagają na miarę swoich możliwości. Tak jest i teraz — współpracuje z wolontariuszami, którzy odwiedzają podopiecznych i starają się jakoś pomóc. Pomoc wolontariuszy jest zawsze mile widziana i zawsze potrzebna, bo „Świat ludzkiego cierpienia niejako bez przestanku przywołuje inny świat: świat ludzkiej miłości”. (Salvificit Doloris – Jan Paweł II)

Jan Waresiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj