Jedyna w całej gminie Brzesko fontanna znajdująca się na Rynku, czyli w ścisłym centrum miasta, niestety, nie może być obiektem dumy Brzeszczan, ponieważ ma tę cechę niespotykaną w żadnej fontannie w całym regionie, że woda w niej zakwita zielonymi glonami już w kilka dni po napełnieniu wodą. Dzieje się tak od lat. Od lat też mieszkańcy zniesmaczeni dzwonili do burmistrza, sprawa stawała się głośna medialnie, następowała interwencja z wysoka i fontanna była czyszczona. I tak rok za rokiem. Nie było wiadomo, czy z fontanną jest coś nie tak, czy też nadzorujący fontannę specjalnie drażnili się z mieszkańcami, żeby pokazać, że w zasadzie to „nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie”? Czyli tumiwisizm w czystej postaci. W każdym razie, jeżeli przyjąć, że nadzorujący nie byli złośliwi i nieodpowiedzialni, tylko faktycznie fontanna jest zepsuta, to trzeba wprost powiedzieć: poprzednie władze miejskie przez lata nie zrobiły absolutnie nic, żeby problemowi zaradzić i nie narażać Brzeszczan na śmieszność w oczach przyjezdnych.
Kiedy burmistrz Tomasz Latocha obejmował w listopadzie władzę po swoim poprzedniku, fontanna była już wyłączona i zabezpieczona na okres zimy. Wraz z nadejściem wiosny, ponownie została uruchomiona i …zaczęło się! Woda ponownie zakwitła na zielono! I znowu rytualne telefony mieszkańców jak za poprzedniego burmistrza. Burmistrz Tomasz Latocha oczywiście zainterweniował i fontanna w ciągu godziny została wyczyszczona. Jeżeli jednak ktoś myślał, że na tym się skończy, to bardzo się pomylił. Burmistrz wprost zapowiedział, że była to jego pierwsza i ostatnia interwencja w tej sprawie. W związku z tym nadzorujący fontannę dyrektor BOSiR Marek Dadej poczuł się w obowiązku wyjaśnić, że fatalny stan wody w fontannie nie wynika z jego winy, tylko z faktu, że fontanna jest po prostu zwykłą ruiną, kompletnym trupem, którego zwyczajnie nie można już skutecznie ożywić. Przesłał kopie pisma, które wysyłał do Grzegorza Wawryki już 2014 roku, w którym alarmował, że fontanna zużywa aż 36 m3 wody na dobę! Wypisał również na całą stronę liczne usterki, które gdyby się potwierdziły, to spokojnie można się zastanowić, czy nie taniej byłoby tego technologicznego trupa rozwalić i zbudować wszystko od nowa.
Zakład Budowlany „Szarek” z Nowego Sącza, który zbudował fontannę w swoim piśmie z dnia 31.07.2012 r. (a więc co by nie mówić, już sprzed siedmiu lat!) wyjaśnił, że zniszczenie fontanny nastąpiło wskutek nieprawidłowej eksploatacji przez podmiot zajmujący się jej obsługą. W związku z niewłaściwą konserwacją fontanny (a zasadzie jej braku) wykonawcza wyłączył gwarancję i rękojmię z przyczyn leżący po stronie Urzędu Miasta Brzeska.
Szokujące jest to, że przedstawiciel podmiotu opiekującego się wówczas fontanną oświadczył, że dozownik chemii do uzdatniania i oczyszczania wody został ręcznie wyłączony i było to działaniem celowym, aby oszczędzić na preparatach chemicznych!
Obecnie fontanna jest wyłączona, ponieważ – jak poinformował dyrektor BOSiR Marek Dadej – nastąpiła awaria pompy odwadniającej i uszkodzony został filtr obiegowy. Czynione są intensywne starania, aby fontannę jak najszybciej ponownie uruchomić, ale nie ma się co łudzić i trzeba to wprost powiedzieć — to jest kompletna ruina! W najbliższym czasie konieczne będzie przeprowadzenie ekspertyzy przez jakiś wyspecjalizowany podmiot, aby dysponując rzetelnymi informacjami, zorientować się, co tak naprawdę należy zrobić, jaki zakres prac byłby konieczny i last but not least – ile to będzie kosztowało. Czego się nie dotknąć, to się rozlatuje. Obecny burmistrz musi zacząć po prostu od zwykłego sprzątana, zanim zacznie coś budować. Pewnie niedługo dowiemy się, ile tak naprawdę trzeba wyłożyć pieniędzy, żeby brzeska fontanna tryskała – tak jak wszystkie fontanny w cywilizowanym świecie – czystą wodą.