Wicelider na dobry początek

0
169

W meczu o mistrzostwo II ligi małopolskiej, który został rozegrany 20.03.2019 r., Gryf Brzesko uległ Sparcie Kraków.

W środowy wieczór 20 marca, po kilkukrotnym przekładaniu terminu, ze względu na inne rozgrywki w których uczestniczyli zawodnicy Sparty Kraków, doszło wreszcie do spotkania które miało rozstrzygnąć o mistrzostwie II ligi małopolskiej. Na parkiecie spotkały się drużyny o bardzo wyrównanym poziomie i nie było wątpliwości,  że nikt tanio skóry nie sprzeda. 

Już od pierwszego seta wiadomo było, że zapowiada się na długi mecz. Poziom był bardzo wyrównany, punkt za punkt, a cały set trwał chyba coś ok. 36 minut. W ostateczności, mimo kilkupunktowej przewagi, brzeszczanie pod koniec stracili koncentrację i w ostateczności przegrali  pierwszego seta wynikiem 22:25. 

Po zmianie stron przewagę objęła Sparta, ale zawodnicy Gryfa zmobilizowali się i pokazali to do czego przyzwyczaili swoich kibiców – punkt po punkcie parli do przodu i w ostateczności wygrali drugiego seta w takim samym stosunku w jakim przegrali pierwszego czyli 25:22

Wydawało się że drużyna Sparty Kraków trochę straciła ducha, bo w trzecim secie zawodnicy Gospodarzy bardzo szybko zdobyli bezpieczną przewagę, której już nie stracili i w ostateczności trzeci set skończył się zwycięstwem Gryfa Brzesko w stosunku 25:16. Tym samym objęli prowadzenie w całym meczu

Czwarty set również zaczął się pomyślnie od 3 punktowego prowadzenia. Kiedy wydawało się że wszystko zmierza do pomyślnego końca, zawodnicy Gryfa nagle zaczęli stracić skuteczności i Spartanie skutecznie odrabiali punkt za punktem w ostateczności zwyciężając wynikiem 22:25. Nie było to miażdżące zwycięstwo, ale jednak zwycięstwo. Przy stanie meczu 2:2 konieczne okazało się rozstrzygnięcie  w Tie-berak’u.

Tie-break’a gospodarze również rozpoczęli od prowadzenia (4:1), jednak w grę zawodników Gryfa zaczęła się wkradać nerwowość i znów zaczęli konsekwentnie tracić punkt za punktem.  Zmiana stron nastąpiła przy wyniku 7:8 dla gości. Zawodnicy Sparty okazali się bardziej odporni na  stres i w ostateczności zwyciężyli 9:15 jak i w całym meczu. Zdobywając tytuł mistrzowski. Obydwie drużyny w całym spotkaniu zdobyły dokładnie po 103 punkty. Można więc powiedzieć, że zespoły były sobie równe, tylko układ punktów w setach spowodował, że wygrała Sparta. Zawodnikom Gryfa nie brakło umiejętności, tylko ich skuteczność została osłabiona przez stres. Po prostu Spartanie mocniej trzymali nerwy na wodzy i dlatego wygrali. Nasi zawodnicy wystartowali po raz pierwszy w rozgrywkach ligowych, wiec można powiedzieć, że i tak odnieśli spektakularny sukces. Muszą trochę popracować nad „głową” na co często zwracajauwagę najwybitniejsi mistrzowie sportu. W dzisiejszych czasach, kiedy poziom wyszkolenia wśród najlepszych zawodników (i całych drużyn) jest właściwie taki sam, zwycięża ten, kto w decydującym momencie będzie miał „chłodniejsza głowę” i nie da się zjeść stresowi.

Był to pierwszy mecz (z  dwóch przegranych w całych ligowych rozgrywkach) który Gryf przegrał u siebie w Brzesku. Do tej pory hala sportowa przy ZSP nr 2, gdzie drużyna Gryfa podejmuje (zazwyczaj niegościnnie ogrywając) zawodników Gości, była niezdobytą twierdzą. W ubiegłą środę przyszła pierwsza porażka. Nastąpiło to, co prawda po bardzo wyrównanej walce, ale jakiś lekki niedosyt zostaje. Tak to już jest, jak się kibiców przyzwyczai do długiego pasma zwycięstw – apetyt rośnie w miarę jedzenia. 

Obok rywalizacji na parkiecie, nastąpiła ciekawa rywalizacja pomiędzy kibicami. Właściwie rywalizacja pomiędzy zawodniko-kibicami Sparty Kraków i kibicami Gryfa na trybunach, a konkretnie czterema bardzo małymi wzrostem i młodymi wiekiem zawodnikami Elity Brzesko (jeden z chłopców miał taki dres z napisem Elita Brzesko). Kiedy w drugim secie rezerwowi zawodnicy Sparty Kraków niskimi tubalnymi głosami zaczęli głośno dopingować swoją drużynę skandując Sparta Kraków, czerech małych Dawidów z Brzeska rzuciło się (oczywiście w sensie przenośnym) na brodatych Goliatów  z Krakowa głośno skandując: Brzesko, Brzesko oraz i jeszcze jeden i jeszcze dwa, jeszcze tyle ile trzeba. Chociaż było ich tylko czterech to skutecznie zagłuszyli Spartan, którzy zaskoczeni, z poziomu parkietu popatrywali na trybuny co to się dzieje, kto ich tak efektownie i efektywnie zagłusza. Wyraźnie byli speszeni, że przegrywają rywalizację z czterema elfami i jakoś nie mieli ducha do kontynuowania zmagań i udowadniania kto jest skuteczniejszym kibicem. Poczuli się swobodniej, kiedy znowu zmienili strony boiska i mogli sobie kibicować z dala od czterech zawziętych małolatów, którzy wystarczyli za całą trybunę. No cóż, Elita to Elita. 

Życie Brzeska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj