Wojna romska pomiędzy Limanową a Czchowem zakończona

0
221

Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie definitywnie zakończył trwającą lata sprawę. Konflikt pomiędzy Samorządami Limanowej i Czchowa był prawdziwym precedensem. Wszystko zaczęło się, gdy samorządowcy z Limanowej postanowili raz na zawsze rozwiązać problem ze społecznością Romów mieszkającą na jej terenie.Mieszkali oni (Romowie) w mieszkaniach komunalnych i mówiąc delikatnie i wielce oględnie, nie byli najbardziej ukochaną przez mieszkańców częścią społeczności i to bynajmniej nie z powodu swojej przynależności etnicznej, co po prostu z powodu specyficznego stylu życia. Policja znała te osoby bardzo dobrze, wdawały się bowiem one w wiele konfliktów i zatargów z prawem. Nie byli też specjalnie chętni do podejmowania pracy. Generalnie stanowili spory problem, i to mieszkający na koszt gminy.

Włodarze Limanowej znaleźli rozwiązanie, na które do tej pory nie wpadł nikt. Był to prawdziwy przebłysk specyficznie pojmowanego geniuszu, zwanego w języku prozy podłożeniem komuś świni.

Otóż radni Rady Miejskiej w Limanowej, za radą swojego Burmistrza Władysława Biedy postanowili, że gmina zakupi budynek w … Czchowie i właśnie tam, w sąsiedniej gminie stworzy lokale komunalne oraz eksmituje (to znaczy przesiedli) Romów i przy okazji swoje problemy! Nie dziwi więc, że mieszkańcy Czchowa, jak i jego władze podeszły do sprawy z przerażeniem. Wiadomo, że w czasach tzw. poprawności politycznej, które to wyrażenie oznacza cenzurę i zakaz krytykowania wszystkiego, co nie spodoba się współczesnej bolszewii występującej obecnie pod zmienionym określeniem „lewactwo”, nie wolno powiedzieć głośno tego, czego ludzie naprawdę się boją, żeby nie narazić się na medialny lincz i zgłoszenie sprawy do prokuratora za sianie „mowy nienawiści”. Co prawda, ci to wrzeszczą o „mowie nienawiści” w większości przypadków, nie mają bladego wyobrażenia, co to pojęcie oznacza, ale ponieważ ładnie brzmi, chętnie się nim posługują. W rezultacie wielu po prostu boi się odezwać, bo po co się potem tłumaczyć, że nie jest się wielbłądem?

W tym przypadku chodziło o to, że przesiedleńcy cieszyli się (jeżeli można użyć takiego określenia) wyjątkowo złą sławą. Ludzie po prostu bali się o swoje bezpieczeństwo i były to obawy jak najbardziej uzasadnione. Nie chodzi bynajmniej o samo pochodzenie etniczne mieszkańców, o żaden rasizm, co bezczelnie usiłowali Limanowianie Czchowianom przypisać, żeby ich wystraszyć i skłonić do milczenia. Chodziło właśnie o aspołecznie postępowanie ludzi, którzy mieli być przesiedleni. Tacy ludzie zawsze wzbudzają obawę niezależnie od swojego etnicznego pochodzenia i chyba dla nikogo nie jest to dziwne.

Sprawa oczywiście trafiła do sądu administracyjnego. Wczoraj po wieloletniej batalii sądowej NSA podtrzymał wyrok i ostatecznie ustalił, że działania władz Limanowej były bezprawne. Sprawa dotarła aż do najwyższej instancji, wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie stwierdził nieważność uchwały Rady Miasta Limanowa w sprawie wyrażenia zgody na zakup przez Burmistrza Miasta Limanowa budynku w gminie Czchów, z przeznaczeniem na zamieszkanie przez mniejszość romską z Limanowej. Limanowianie jednak, zamiast spalić się ze wstydu, poszli w zaparte i na bezczelnego odwołali się od wyroku, który był po prostu wyrokiem uczciwym. I tak prawa, która zaskoczyła wielu prawników i samorządowców swoją, powiedzmy, „oryginalnością” w rozwiązywaniu problemu ciągła się latami. Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny zakończył to limanowskie brykanie po sąsiedniej gminie. Za karę został Limanowianom kupiony na terenie gminy Czchów budynek, który będą musieli teraz utrzymywać!

Burmistrz Marek Chudoba musi być bardzo zadowolony, że udało mu się uniknąć gigantycznej świni podłożonej przez samorząd Limanowej na czele z jej włodarzem Burmistrzem Władysławem Biedą. Trzeba przyznać, że świństwo, które Limanowianie chcieli zrobić Czchowianom, przejdzie do historii i warte jest opisania w osobnej książce. Tak się po prostu nie robi.

Sąsiadom z Sądecczyzny możemy jedynie współczuć. Ich problem jest bardzo realny i wyjątkowo trudny do rozwiązania, gdyż nie tylko sam „styl życia” tych właśnie mieszkańców komunalnych budynków, ale również ich przynależność do tej konkretnej mniejszości bardzo ich łączy i ciężko będzie sobie z nimi poradzić, ponieważ po prostu, mimo najszczerszych chęci ze strony samorządu, nie chcą się integrować i żyć jak wszyscy ich sąsiedzi. To jednak nie oznacza, że wolno im (samorządowcom) swoje problemy załatwiać kosztem innych samorządów.

Na całe szczęście NSA nie stworzyło precedensu w formie „Limanowa Lex” i nie otworzyło tej wyjątkowo nieuczciwej drogi dla innych samorządów, gdyż mogę się założyć, że gdyby rację przyznano Limanowej, już za parę miesięcy mielibyśmy falę migracji wewnętrznej z gminy do gminy, a bogate samorządy po prostu pozbyłyby się swoich problemów, wykupując nieruchomości na terenie innych zdecydowanie biedniejszych gmin i przesiedlając tam ludzi, z którymi sobie nie radzą.

zdj. GW

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj