Odbywające się co kilka lat wybory w znaczący sposób podnoszą i tak wysoką temperaturę debaty publicznej. O ile na co dzień jest ona dla normalnych ludzi po prostu męcząca, to w okresie przedwyborczym przybiera na sile i agresji tak dalece, że odnosi się wrażenie jakby kandydaci ich zwolennicy chcieli się nawzajem pozabijać – wyzwiska, obrażanie, poniżanie konkurentów politycznych wypełniają przestrzeń publiczną niczym śmiercionośne pociski, a sama kampania wyborcza staje się jakby surogatem wojny, gdzie jej aktywni uczestnicy walczą nie przebierając w słowach i „nie biorąc jeńców”. Zupełnie jakby nie brali pod uwagę, że przecież wybory się skończą i trzeba będzie nadal wspólnie żyć i pracować na tym terenie. Nawet słowo „kampania” wyborcza jest ze słownika militarnego. Kandydaci toczą rytualną „wojnę” o głosy wyborców, co staje się jakby odpowiednikiem „łupów” wojennych i daje dostęp do władzy i wszystkich związanych z tym profitów. Kandydatów wspierają ich zadeklarowani zwolennicy (choć w niektórych przypadkach właściwszym określeniem byłoby raczej słowo wyznawcy), co bynajmniej nie przyczynia się do obniżenia temperatury sporu. Nic dziwnego, że wielu ludzi zmęczonych tym nieustającym okładaniem się wyzwiskami niczym maczugami, wzdycha: „niech już wreszcie odbędą się te wybory i niech się to wszystko skończy”.
W minioną niedzielę proboszcz z Łąkty Górnej ks. Janusz Czajka w czasie Mszy św. komentując podczas homilii słowa Jezusa z Ewangelii św. Jana „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” odniósł się do czwartkowej debaty kandydatów na prezydenta jaka miała miejsce w TVP. Podczas kazania mówił o „dziewięciu idiotach, kłamcach”. Ostatnio bardzo pięknie to wyszło chociażby w tej debacie prezydenckiej, oglądaliście pewnie. Może nie wszyscy do końca, bo to trudno było oglądać takie głupoty. No, dziewięciu idiotów, nie boję się tego słowa powiedzieć – kłamców, na prezydenta, którzy kłamią bezczelnie. Później się udowadnia, że kłamią, a oni dalej kłamią. Udowadnia się, że mówią nieprawdę, jest czarno na białym, a oni dalej zaprzeczają.
Proboszcz dał upust swoim emocjom, ale nazywając uczestników debaty prezydenckiej „dziewięciu idiotami”raczej nie pomógł temu dziesiątemu, który – jak należy rozumieć – jest jego wyborem w tych wyborach. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że kazanie, mimo całego włożonego w nie serca (jeżeli tak można powiedzieć) okazało się w ostateczności przeciwskuteczne. Dziesiątemu Kandydatowi można życzyć żeby dobry Bóg chronił Go przed takimi promotorami jak proboszcz z Łąkty Górnej.
Kazanie trafiło do mediów społecznościowych za sprawą studenta prawa a równocześnie radnego Gminy Bochnia Adriana Kukli, który opatrzył je lakonicznym komentarzem:„Szkoda, że księża wciąż mylą mszę z wiecem wyborczym”. Film miał kilkanaście tysięcy odtworzeń i wywołał lawinę krytyki. Na reakcję Kurii nie trzeba było długo czekać. Już następnego dniana stronie diecezji został opublikowany komunikat podpisany przez ks. Ryszarda St. Nowaka Rzecznika Biskupa Tarnowskiego:
– W związku z odbijającymi się szerokim echem kontrowersjami wokół treści wypowiedzianych przez ks. Janusza Czajkę, proboszcza parafii Łąkta, podczas homilii w niedzielę 10 maja br., informujemy, że Kuria Diecezjalna powzięła w tej sprawie odpowiednie kroki mające na celu zbadanie sprawy i wyciągnięcie stosownych konsekwencji.
Ksiądz otrzymał od Biskupa Diecezji Tarnowskiej oficjalne upomnienie i naganę, został zobowiązany do przeproszenia parafian i osób które poczuły się urażone czy też zgorszone jego wypowiedzią. Dodatkowo ksiądz Janusz Czajka otrzymał polecenie odbycia miesięcznych rekolekcji „w celu rewizji własnego postępowania i odbudowania prawdziwie kapłańskiej tożsamości” – poinformował media ks. Ryszard Nowak Rzecznik Biskupa Tarnowskiego
Nie da się ukryć, że treść kazania nie była właściwa, a już zwłaszcza jako komentarz do słów Jezusa „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” i spotkała się z ogromną krytyką. Krytykujący księdza sami jednak sobie nie odmawiali prawa do nagminnego używania słownictwa jeszcze bardziej niewłaściwego (choć to określenie również jest niewłaściwe, ponieważ nie oddaje stopnia krytyki), która była lawiną agresji, wulgarności i nienawiści. Słusznie radny Adrian Kukla, który nagranie zamieścił w sieci, w swoim wpisie z dnia 13 maja zauważył: Kazanie było niewłaściwe, natomiast liczba wyzwisk i wulgaryzmów pod adresem księży, wypisywana przez niektórych, chorych z nienawiści antyklerykałów jest zupełnie skandaliczna i nie do zaakceptowania.
Nie da się ukryć, że księża – jak wszyscy ludzie – również popełniają błędy. Problemem jest to, że nie są „jak wszyscy ludzie” – ich błędy są bardziej widoczne, bardziej komentowane, bardziej rażą, są z ochotą i bezwzględnie wykorzystywane przez zacietrzewionych ideologicznych wrogów. Może się to nie podobać, można tłumaczyć że ksiądz też człowiek więc nie powinno się go surowiej oceniać niż innych ludzi, że to niesprawiedliwe, ale nic to nie zmieni. Nie zmieni się tego oczywistego faktu, że księża są bardziej na świeczniku i ich postępowanie będzie zawsze inaczej oceniane przez szeroką opinię publiczną. Tak już po prostu jest. Dlatego tak trudno jest pisać o błędach osób duchownych. Z jednej strony jak się je przemilczy, to pojawia się zarzut obłudy i podwójnej moralności, która mówi ż „księżom więcej wolno” czyli, używając biblijnego obrazu, że ludzie którzy milczą, są jak groby pobielane. Z drugiej strony zwracając uwagę na niewłaściwe postępowanie, uruchamia się ogromną lawinę nienawiści często absolutnie nieadekwatną do stopnia zawinienia.
Jan Waresiak Życie Brzeska